Ale niewinna sarna? Kto by się spodziewał, że te płoche zwierzęta mogą być takie groźne! Przekonała się o tym Marysia Sobieraj (18 l.) z Konstantynowa (woj. wielkopolskie), którą rozwścieczona sarna napadła podczas spaceru na skraju lasu. Dziewczyna z wbitym w twarz porożem trafiła do szpitala!
"Nie być na spacerze w taki piękny dzień to grzech" - pomyślała Marysia i ruszyła na wycieczkę do lasu. Szła drogą wśród drzew, podziwiała złote kolory jesieni, wdychała z rozkoszą rześkie powietrze... - Po prostu szłam przed siebie, a nogi same mnie niosły - opowiada Maria.
Wtem dziewczyna usłyszała dziwne odgłosy zza drzew. - Pomyślałam, że to może jakieś ptaki - mówi. Ale niestety to nie były ptaki. Zza krzaków nagle wyskoczyły sarny. Dalej wydarzenia potoczyły się lawinowo.
- To były sekundy - mówi dziewczyna. Sarna z dzikim błyskiem w oczach rzuciła się na bezbronną i zaskoczoną dziewczynę. - W sumie to sarny były dwie. Pierwsza tylko przeleciała mi przed oczami, ale ta druga to mnie po prostu zaatakowała - opowiada wciąż wstrząśnięta Marysia. Zwierzę parsknęło dziko, uderzyło kopytem o ziemię i z impetem wpadło na Marysię. Dziewczyna poczuła przenikliwy ból i padła na ziemię. Cała była we krwi. Okazało się, że poroże dosłownie wbiło się w twarz dziewczyny. - Ucho miałam przebite na wylot - opowiada.
Krew Marysi tryskała, a ona wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało. - Miałam czołowe zderzenie z sarną - mówi. Dzięki Bogu, że przechodziła tamtędy sąsiadka, która zauważyła, co się stało i wezwała pomoc.
Dopiero po kilku tygodniach lekarzom udało się wyciągnąć z policzka dziewczyny kawałek poroża! Czeka ją jeszcze cała seria badań. Marysia musi się dowiedzieć, czy sarna nie była przypadkiem na coś chora i czy jej nie zaraziła wścieklizną.