Napadali nas w biały dzień

2009-10-12 7:00

Dwaj zwyrodnialcy w centrum Łodzi urządzili sobie polowanie na niewinnych ludzi. Uzbrojeni w noże atakowali przypadkowo napotkane osoby. Bandytom, nim zostali schwytani przez policję, udało się ranić cztery osoby. Jedna z nich - 36-letni mężczyzna - zmarła.

Godzina 18. Centrum Łodzi. Paweł G. (20 l.) i Wojciech P. (22 l.) uzbrojeni w noże wyruszają na łowy. Pierwszej ofierze, 34-latkowi zabierają pieniądze. Poszło łatwo, więc postanowili uderzyć ponownie...

- To było pod moim domem - opowiada Czesław K. (59 l.). - Dwóch zbirów do mnie podeszło. Jeden dźgnął mnie nożem w brzuch - mówi ofiara.

Chwilę później napastnicy zaatakowali kobietę, Marię K. (53 l.). - Jeden przyłożył mi nóż do szyi. Powiedział: "Nie ruszaj się, suko. Dawaj torbę". Popchnął mnie na ziemię i wyrwał mi reklamówkę, w której miałam maszynkę do strzyżenia psa. Potem poczułam dwa uderzenia nożem - mówi pani Maria, która z przebitym płucem trafiła do szpitala.

Mniej szczęścia miał obywatel Armenii, który natknął się na zbirów. Napastnicy zadali mu kilka ciosów nożem w brzuch i chcieli ukraść auto. Zostali jednak spłoszeni. Niestety, 36-letni Ormianin zmarł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki