Tragedia wydarzyła się w miniony poniedziałek. Adam (+14 l.) wraz z kumplem Mateuszem (15 l.) wracali po lekcjach do domu i postanowili pobawić się nad zamarzniętym stawem. W pewnym momencie Adaś wszedł na lód. Zrobił tylko kilka kroków, gdy krucha tafla zarwała się pod nim i chłopiec zniknął pod wodą.
Przerażony Mateusz szybko pobiegł po pomoc. Na miejscu zjawili się strażacy, jednak Adama udało się wydobyć spod lodu dopiero po około 90 minutach. Wezwano śmigłowiec pogotowia lotniczego, który zabrał nieprzytomnego chłopca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Lekarze od początku podkreślali, że stan Adasia jest nadzwyczaj ciężki. Oddychanie oraz krążenie zapewniała mu skomplikowana aparatura. Wszyscy jednak z nadzieją oczekiwali na pomyślne wieści. Niestety, w czwartek wieczorem szpital poinformował, że Adaś przegrał walkę o życie. Przyczyną śmierci chłopca była niewydolność wielonarządowa.
Zobacz także: Ratował psa, wpadł pod lód