Nastolatkowie trafili do bydgoskiego szpitala, ponieważ prawdopodobnie zażyli dopalacze. Przed godz. 19, przejeżdżający niedaleko dworca kolejowego w Pruszczu kierowcy zawiadomili policję, że na chodniku leżą nastolatkowie. - Gdy policjanci przyjechali na miejsce ustalili, że na ulicy przebywają dwaj 16-latkowie i 17-latek, których stan i zachowanie wskazują, że mogli zażyć jakąś substancję - wyjaśnia "Gazecie Pomorskiej" podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy.
- Dwaj 16-latkowie, z uwagi na stan zdrowia, zgodnie z decyzją obsługi karetki, która była na miejscu, zostali przewiezieni do bydgoskiego szpitala - opowiada rzecznik. Stan jednego z chłopców był na tyle poważny, że musiał być przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W tym momencie znajduje się w szpitalu im. Jurasza, podczas gdy drugi trafił do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
- Wykonano badania diagnostyczne, na podstawie których wykluczono zatrucie lekami odurzającymi, narkotykami i lekami psychotropowymi. Po wyjaśnieniach pacjenta stwierdzono podejrzenie zatruciem dopalaczami - powiedziała "Pomorskiej" dr Danuta Kurylak, zastępca dyrektora szpitala dziecięcego w Bydgoszczy. - Działanie policyjne z pewnością przyniesie nam efekt co to był za środek, w sensie, jakiego rodzaju był to dopalacz. -
Jak ustalili policjanci, trzej chłopcy wracali ze szkoły pociągiem, kiedy to zapalili niezidentyfikowaną substancję, którą miał 17-latek. Policja poinformowała, że chlopak usłyszał zarzut narażenia 16-latków na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W tej chwili jest przesłuchiwany. Grozi mu do 3 lat więzienia.