- Boże jedyny! Co teraz z nami będzie - rozpacza Barbara Sarnowiak (30 l.) ze wsi Wodzinek koło Łodzi, wdowa po Jerzym. - Co będzie z dziećmi? - pyta. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byli tacy szczęśliwi.
Przeczytaj koniecznie: Piaseczno: Zabiorą im dzieci, bo są biedni
- Jurek tak się cieszył na narodziny naszego malucha - pani Barbara tuli do matczynej piersi maleństwo. - Był wniebowzięty... - głos więźnie jej w gardle. - Dla nas też był wspaniały - dodaje zrozpaczony synek Czesio (10 l.). Państwo Sarnowiakowie dotychczas utrzymywali się z roli. Zarabiali niewiele. Po narodzinach Krystianka pan Jerzy uznał, że musi znaleźć pracę, bo nie było go stać na utrzymanie rodziny. - Mleko i pieluchy są takie drogie - tłumaczy mama Krystianka.
Znalazł zatrudnienie w piekarni przy rozwożeniu pieczywa. Pracę zaczął 1 marca.
- Wstawał codziennie około 3 w nocy, pół godziny później już wyjeżdżał do pracy - mówi wdowa. - Wszystko dla dzieci.
Pan Jerzy wsiadał do służ-bowego citroena berlingo i rozwoził pieczywo po miejscowościach w okolicy Łodzi. W piątek do domu już nie wrócił.
Citroen wpadł w dziurę w drodze. Autem zarzuciło. Samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu, wprost pod nadjeżdżającego volkswagena caravelle. Po sekundzie okolicą wstrząsnął przeraźliwy huk. Pan Jerzy zginął na miejscu. - Nie wiem, jak my teraz damy sobie radę. Zostaliśmy zupełnie sami - ociera łzy pani Barbara.
Drodzy Czytelnicy! Możecie pomóc tej skrzywdzonej przez los rodzinie. Oto numer konta pani Barbary: 84 8973 0003 0070 0607 3798 0001. Adres: Wodzinek, ul. Srocka 34, 95-080 Tuszyn.