Ok. godz. 1.30 nad ranem w sobotę nasz patrol straży miejskiej i "Super Expressu" został zatrzymany przez kobietę, która w Al. Jerozolimskich nie mogła sobie dać rady ze swoim narzeczonym. Adam F. (22 l.) wracał z imprezy. Był jednak tak pijany, że nie dał rady dotrzeć do autobusu. Padł na murek, a jego dziewczyna nie miała siły, by pomóc mu wsiąść do autobusu. Strażnicy miejscy poradzili jej, by odwiozła go taksówką. Wspólnie wsadziliśmy pijanego do środka. Dzięki temu oboje bezpiecznie pojechali na Gocław.
Noc później znów patrolujemy Warszawę. Tym razem z policyjnymi wywiadowcami. Nieoznakowanym radiowozem przemykamy ulicami stolicy. W niedzielę nad ranem stróże prawa wypatrzyli, jak dwóch złodziejaszków przeszukuje śpiącego na przystanku tramwajowym koło hotelu Marriott mężczyznę. Kilkanaście sekund później w pobliżu było już kilku wywiadowców. Po 3 minutach Artur B. (20 l.) i jego kompan Marcin S. (30 l.) leżeli już skuci kajdankami koło stacji WKD. Wspólnie obudziliśmy Krzysztofa, okradzionego mieszkańca Woli, który nawet nie wiedział, że został obrabowany. Z uwagi na to, że skradziony telefon wart był poniżej 250 zł, czyn zakwalifikowano jako wykroczenie. Obu zatrzymanym grozi grzywna. Dodatkowo 30--latek noc spędził w izbie wytrzeźwień. Miał we krwi ponad 2 promile.