Naszym celem negocjacyjnym jest Jerzy Buzek

2009-06-17 4:30

Z kandydatem na eurokomisarza Januszem Lewandowskim, który mówi, że najważniejsze dla Polski jest stanowisko szefa PE, polemizuje angielski analityk Hugo Brady.

"Super Express": - Władze Platformy Obywatelskiej postanowiły, że pan będzie kandydatem na polskiego unijnego komisarza. Miałyby panu podlegać przedsiębiorstwa i przemysł. A co z Danutą Hübner czy Jackiem Saryusz-Wolskim?

Janusz Lewandowski: - Pozwoli pan, ale nie będę komentował.

- W takim razie, jak ocenia pan szanse Polaków na zdobycie prestiżowych stanowisk w Unii Europejskiej - PE i komisjach?

- Celujemy w poważne stanowisko gospodarcze. Nie tylko takie, które będzie miało wyłącznie charakter opiniodawczy, ale przede wszystkim o kompetencjach stanowiących, tworzących reguły gry. Ostateczne sprecyzowanie naszych celów zależy od wewnątrzparlamentarnych rozmów, jednak z pewnością podstawowym celem negocjacyjnym jest Jerzy Buzek jako szef Parlamentu Europejskiego.

- Co daje przewagę Jerzemu Buzkowi nad Włochem Mario Mauro?

- Na pewno w kategoriach szacunek i sympatia wygrywa Jerzy Buzek. Nasz kandydat ma też poparcie tych delegacji, które mogą przesądzić sprawę, czyli niemieckiej i francuskiej, nie wspominając o polskiej. Polacy w Parlamencie Europejskim stanowią siłę porównywalną z włoską, choć Włosi są liczniejsi we frakcji Europejskiej Partii Ludowej. Ja jestem optymistą i uważam, że wynik wyborów zwiększył szanse Jerzego Buzka.

- Jaki jest program maksimum i minimum dla Polaków?

- Na pewno jako duży kraj mierzymy wysoko. Chcielibyśmy strzelić hat tricka: szef Parlamentu, sekretarz generalny Rady Europy oraz poważne stanowisko w komisji. Dalsza rozgrywka to już podział ról wewnątrz Europarlamentu.

- Jakie szanse ma Włodzimierz Cimoszewicz?

- Posługując się znowu językiem piłkarskim - dopóki piłka w grze, gra się na najlepszy wynik, zamiast spekulować. Jesteśmy jednak świadomi tego, że w ostatnich latach zmieniła się rola Parlamentu Europejskiego i Rady Europy. Kiedyś ta ostatnia instytucja odgrywała bardzo istotną rolę. Dziś jest odwrotnie - większe kompetencje ma Europarlament.

Janusz Lewandowski

Eurodeputowany PO. Kandydat na eurokomisarza

Zwycięstwo Buzka może być kosztowne

"Super Express": - Polska stara się jednocześnie o fotel szefa Europarlamentu, istotne stanowisko w Komisji Europejskiej i sekretarza generalnego Rady Europy. Czy to nie błąd - być może powinniśmy skupić się na jednej posadzie, na którą mamy szansę?

Hugo Brady: - Walka o kilka stanowisk naraz nie wydaje mi się złą taktyką. Kiedy staracie się o 100 proc., możecie otrzymać 50-70 proc. Gdybyście starali się o 70, moglibyście liczyć na 20-30. Sami musicie jednak rozważyć, co jest dla was priorytetem.

- O co, pańskim zdaniem, najlepiej walczyć?

- Najłatwiejsze może być zdobycie fotela przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Wasz rząd musi jednak rozważyć, czy akurat z tego nie opłaca mu się zrezygnować. Czy piastowanie stanowiska szefa Europarlamentu przez zaledwie dwa i pół roku jest tak naprawdę warte tylu starań?

- Pańskim zdaniem nie jest?

- Osobiście uważam, że nie. Może to bowiem oznaczać objęcie jakiejś słabszej teki w Komisji Europejskiej. Tymczasem dla każdego kraju znacznie ważniejsze jest istotne stanowisko w Komisji na całą pięcioletnią kadencję.

- Polska zainteresowana jest stanowiskiem komisarza ds. przedsiębiorstw i przemysłu, które z rąk Guentera Verheugena miałby przejąć Janusz Lewandowski.

- Trudno już dziś spekulować na temat szans Polski na konkretną tekę w Komisji. To nie jest tylko i wyłącznie kwestia tego, czy Polska jest wystarczająco dużym i ważnym krajem, oraz jakie są wasze ambicje. O tym decyduje znacznie więcej czynników.

- Jakich?

- Chodzi o szeroką grę dotyczącą podziału stanowisk w Komisji. Trudno o jakieś pewniki, dopóki nie dowiemy się choćby, kto może piastować funkcję szefa Komisji Europejskiej.

- Załóżmy, że będzie to ponownie Jose Barroso. Kilku przywódców zadeklarowało już, że chętnie widziałoby go nadal na czele Komisji.

- W takim wypadku oznaczać to będzie - po pierwsze, że najważniejszego stanowiska w Unii nie otrzyma żaden z przedstawicieli dużych krajów. Po drugie, że otrzyma je przedstawiciel europejskiej prawicy, którego partia jest członkiem EPP. Prawica będzie w Europarlamencie potrzebowała głosów liberałów, a wówczas mogą oni zasugerować, że należy im się za to przynajmniej połowa przyszłej kadencji szefa Europarlamentu. A kto wie, czy nawet nie cała. Od tego typu targów zależy bardzo wiele.

- Jak rysują się w tym świetle szanse Lewandowskiego?

- W Komisji szanse Polski na istotną tekę mogłyby być większe niż poprzednim razem. Wasz kraj nie należy już w Unii do nowicjuszy, jesteście lepiej postrzegani niż przed laty. Na korzyść przemawia też pewna presja docenienia nowych krajów członkowskich. Istotny jest też fakt, że pozycja waszego rządu wydaje się znacznie bardziej stabilna niż kilku innych w regionie. Wasz kandydat miałby więc szansę odbyć bez turbulencji całą kadencję w Brukseli z pełnym poparciem Warszawy. Nie można wykluczyć, że to się uda. Na waszym miejscu zastanowiłbym się jednak poważnie, które ze stanowisk jest dla was najważniejsze.

Hugo Brady

Analityk londyńskiego Centre for European Reform

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki