Natalka jest w Centrum Pediatrii w Sosnowcu. Przeszła 3,5-godzinną operację. Lekarze składali jej złamaną w kilku miejscach kość udową. Dziewczynka bardzo cierpi. – Płacze, dużo śpi, ale kiedy tylko się budzi, mówi, że ją boli noga – mówi roztrzęsiony ojciec dziewczynki.
Jego córka trafiła do szpitala w piątek po południu. Znaleziono ją nieprzytomną pod budynkiem Szkoły Podstawowej nr 6 w Zawierciu. Do wypadku doszło po lekcji religii. Katechetka Iwona G. nie zauważyła, że Natalka nie zdążyła wyjść z klasy, i zamknęła drzwi na klucz. Wystraszone dziecko wzywało pomocy, ale nikt nie zareagował. Próbując się wydostać z matni, 7-latka otworzyła więc okno i nieszczęśliwie wypadła z niego.
Mariusz Przystupa jest oburzony zachowaniem nauczycieli. Zapowiada, że nie przejdzie nad wypadkiem do porządku dziennego. – Na razie najważniejsze jest zdrowie Natalki, ale potem zastanowię się, co dalej. Na pewno będę się domagać jakiegoś zadośćuczynienia. Niekoniecznie finansowego, bardziej chodzi o przeprosiny, zwrócenie uwagi i przestrogę dla innych – zapowiada. – Nie może być tak, że nauczyciel zostawia dziecko w klasie, zamyka drzwi na klucz i idzie na papierosa czy obiad. Zresztą dziwię się, że takie małe dzieci mają zajęcia na górnych piętrach. W moich czasach pierwsze klasy miały lekcje w sali na parterze – dodaje ojciec.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail