W lipcu na antenie TVN 24 Palikot, komentując ujawniony stenogram z rozmowy Lecha Kaczyńskiego i Radosława Sikorskiego na temat tarczy antyrakietowej, nazwał prezydenta chamem.
- Uważam prezydenta Lecha Kaczyńskiego za chama. Rzeczywiście jego wypowiedzi, które przytacza "Dziennik", dotyczące sposobu protokołowania spotkania z ministrem spraw zagranicznych, są chamskie i one go kompletnie dyskredytują jako prezydenta tego kraju - powiedział Palikot w TVN24.
W reakcji na te słowa posłowie PiS skierowali wniosek o ukaranie posła Platformy do Komisji Etyki Poselskiej oraz zawiadomienie prokuratury. Powoływali się na artykuł 135 Kodeksu karnego, według którego: "Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu.
W prowadzonym od sierpnia śledztwie dotyczącym publicznego znieważenia prezydenta prokuratura przesłuchała Palikota i uzyskała opinię biegłego językoznawcy, który stwierdził, że "wypowiedź Palikota nie może być uznana za zniewagę." Ostatecznie umorzyła śledztwo, ale postanowienie nie jest prawomocne.
To nie pierwszy raz, gdy prokuratura sprawdza wypowiedź Palikota na temat prezydenta. W tym roku lubelska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta przez Palikota, który pytał o ewentualne nadużywanie alkoholu przez Lecha Kaczyńskiego. A Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów bada jeszcze, czy z doniesienia posłów PiS wszcząć śledztwo również w sprawie znieważenia prezydenta przez posła PO słowami o "psychopatycznej postaci".