Powodem incydentu, który skończył się zakuciem byłego posła w kajdanki, były... płaszcze. Według wcześniejszej relacji świadka zdarzenia w serwisie Alert24, Jan Rokita, choć miał wykupione bilety w klasie ekonomicznej, chciał powiesić okrycie swoje i żony w klasie biznes.
Nelli Rokita w rozmowie z TVN24 tłumaczyła, że jej mąż po prostu chciał powiesić płaszcze tam, gdzie było wolne miejsce. Tymczasem obsługa samolotu potraktowała ich "jak rzeczy, które można gdziś upchać".
- Obsługa nie zwracała uwagi na nasze komentarze i oświadczyła nam, że to ona tu rządzi - powiedziała posłanka PiS. - Policja zażądała następnie 8 tysięcy za zakłócanie spokoju. Alternatywą, która mu przedstawiono było 40 dni aresztu - opowiadała. Dodała, że policjanci użyli wobec jej męża wulgarnego słowa.
Zdaniem Nelli Rokity, inni pasażerowie byli również zbulwersowani zachowaniem załogi samolotu i zatrzymaniem Jana Rokity.