Andrzej G. przez wiele lat był poszukiwany przez Centralne Biuro Śledcze. Funkcjonariusze mieli podejrzenie, że mężczyzna kieruje dobrze zorganizowanym i uzbrojonym gangiem, a informatorzy donosili o wielkich transportach narkotyków, które jego ludzie mieli szmuglować za granicę. Choć mężczyzna cały czas przebywał w Polsce, policjantom nie udało się go zatrzymać.
Podejrzany w kajdankach
Szczęście uśmiechnęło się do funkcjonariuszy półtora roku temu. Po spektakularnej akcji policji na nadgarstkach "Nerwowego" zatrzasnęły się kajdanki.
Wówczas sąd nie miał wątpliwości, że Andrzej G. może być groźnym przestępcą i zastosował wobec niego areszt. Zatrzymany dostał najcięższe zarzuty. - Kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, przemyt, produkcja i dystrybucja znacznych ilości narkotyków - wylicza Mariusz Sokołowski z KGP.
Prezent na święta od sądu
Jednak, mimo że co i rusz pojawiają się nowe dowody przeciw "Nerwowemu" (pod koniec października wpłynął kolejny akt oskarżenia o przemyt około 50 kg heroiny do Polski), warszawski Sąd Okręgowy postanowił zrobić mu prezent na święta!
- W sprawie Andrzeja G. zapadło postanowienie o możliwości zmiany tymczasowego aresztowania na poręczenie majątkowe w kwocie 360 tys. zł. W dniu 22 grudnia, po wpłaceniu poręczenia majątkowego, uchylono tymczasowe aresztowanie - tłumaczy Maciej Gieros z sądu okręgowego.
Ochroniarz z grubym portfelem dużo może
Jak to możliwe, że mężczyzna, który oficjalnie zatrudniony był jako ochroniarz na strzelnicy sportowej, w dwa dni od decyzji sądu był w stanie znaleźć tak gigantyczną kwotę?
Tego stołeczny sąd nie dociekał. A "Nerwowy" na wolności drwi z policjantów, którzy tyle lat się za nim uganiali.
Twierdza "Nerwowego"
Dom w okolicach Serocka pod Warszawą oficjalnie należy do matki przestępcy. Policjanci z CBŚ, którzy szturmowali posesję, natknęli się na kamery poukrywane w ptasich domkach. W środku znaleźli magazyn tabletek ecstasy i płaskorzeźbę, która przedstawiała... "Nerwowego" w towarzystwie osób ze świata polityki.