Pieniądze na pensje dla urzędników NFZ są z roku na rok coraz większe. Na 2012 rok zaplanowano na ten cel ponad 305 milionów zł. W tym roku było to 300 mln zł. W przyszłym roku o 13 mln zł rosną też koszty administracyjne Funduszu. Niestety, tak dobrze jak urzędnikom nie dzieje się szpitalom. Ich łączne zadłużenie jest najwyższe od 2006 roku i wynosi 10,05 mld zł.
Jedną z wielu zadłużonych placówek jest Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej. Tonie on w długach i traci płynność finansową, bo NFZ nie płaci mu na czas za pacjentów wymagających nagłej pomocy. Dyrektor placówki jest już bezradny. - Muszę odmawiać przyjęcia do szpitala planowym pacjentom - tłumaczy dyrektor Ryszard Batycki. Szpital ma na koniec roku dług 6,5 mln zł. Powstał on głównie dlatego, że placówka, jak inne w Polsce, ma problemy z odzyskaniem od NFZ pieniędzy za leczenie pacjentów. Szczególnie tzw. nagłych przypadków. Spora część takich pacjentów to osoby niemające ubezpieczenia.
- Nie mogę takich ludzi odprawić z kwitkiem - mówi Batycki. - Wszystkie karetki zjeżdżają z nimi do mnie. Tyle że nie idą za tym pieniądze. Ostatnio szpital musi więc z powodu braku pieniędzy odmawiać przyjęcia planowych chorych. Dobrze wyposażony szpitalny zakład rehabilitacji świeci pustkami. Nowoczesny basen rehabilitacyjny również. - Grozi nam upadek, a NFZ nic sobie z tego nie robi, tłumacząc wszędzie, że to wina jakichś algorytmów. Tu trzeba spojrzeć na rzeczywistość, a nie na wzory matematyczne - kwituje Batycki. I dodaje: - Nie wiem nawet, jak utrzymać na przyszły rok poziom wynagrodzenia dla całego personelu szpitala. Ci ludzie nie mają tak dobrze jak urzędnicy NFZ.
Bolesław Piecha, szef Sejmowej Komisji Zdrowia, jest oburzony wzrostem puli na wynagrodzenia w NFZ. - Przecież nie przybywa im żadnych nowych zadań, a wszyscy wkoło mają oszczędzać - mówi poseł PiS.
Dyrektor bielskiego szpitala Ryszard Batycki: A ja nie przyjmuję pacjentów do szpitala, bo brakuje mi 5 milionów
Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej tonie w długach, bo NFZ nie płaci mu na czas za pacjentów. Dyrektor placówki jest już bezradny. - Muszę odmawiać przyjęcia do szpitala planowym pacjentom - tłumaczy dyrektor Ryszard Batycki. Jak mówi, te 5 milionów pozwoliłoby mu postawić placówkę na nogi.