Kilka dni temu pan Adam przeczytał w "Super Expressie" o obietnicach, które tysiącom chorych na raka składali minister zdrowia Ewa Kopacz (53 l.) i prezes NFZ Jacek Paszkiewicz (46 l.). - NFZ wydaje zgody na leczenie nowoczesnymi terapiami. Nie ma żadnych limitów - zapewniał Jacek Paszkiewicz. - Lekarze mają do wyboru metody leczenia - dodawała pani minister.
Niestety, w praktyce nie wygląda to już tak pięknie.
Pan Adam walczy z nowotworem już czwarty rok. Rak zaatakował najpierw żołądek, a później inne części organizmu. Starszy pan przeszedł kilka ciężkich operacji i chemioterapię. Półtora roku temu dostał szansę. NFZ zgodził się finansować mu leczenie nowoczesnym lekiem. Ostatnio usłyszał od lekarza, że trzeba w raka uderzyć silniej. Szpital wystąpił do NFZ o finansowanie leczenia podwójną dawką. Fundusz odmówił.
- W krótkim piśmie wskazano na jakieś artykuły i paragrafy, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć - opowiada Iwona Pietras, córka pana Adama. Ale to nie koniec dramatu chorego! Co gorsza, NFZ w ogóle przestał finansować leczenie pana Adama, ponieważ pojedyncza dawka przestała być dla niego skuteczna. Od miesiąca nie otrzymuje więc żadnego leczenia. Jego córka zaczęła wydeptywać ścieżki do urzędników i lekarzy. Bez powodzenia.
- Rozumiemy tragiczną sytuację. Ale to nie szpital, a NFZ wydaje decyzję o leczeniu - mówi nam dr Jan Madej, rzecznik Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Zapytaliśmy w NFZ. Niestety, nie usłyszeliśmy dobrej wiadomości. - Nie możemy finansować podwójnej dawki, gdyż nie pozwalają nam na to przepisy ustalone przez centralę NFZ - wyjaśnia Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego oddziału Funduszu. Nic więc dziwnego, że pan Adam bezradnie rozkłada ręce. Od miesiąca nikt, poza nim samym i rodziną, nie interesuje się jego zdrowiem. Czuje się coraz gorzej. - Zabito we mnie całą nadzieję - mówi ze łzami w oczach.