Materiały komisji weryfikacyjnej WSI budzą wielkie emocje nie od dziś. Chodzi o to, że zeznania świadków podobno pełne są zarzutów pod adresem różnych osób. Oskarżenia różnej treści - w dodatku niesprawdzane - dotyczą zarówno lewej, jak i prawej strony sceny politycznej i podczas wyborów mogłyby przypadkiem zostać ujawnione.
Przeczytaj koniecznie: "Haki" na Sikorskiego leżą w archiwach BBN?
Dlatego Bronisław Komorowski postanowił dmuchać na zimne.
- Na wszelki wypadek [lochy - red.] zostały opieczętowane, urzędnicy nie zostali zwolnieni, są ci sami co za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Do tych lochów nikt nie zaglądnie do czasów rozstrzygnięć powyborczych. Ja nawet palcem tych dokumentów nie tknąłem - zapewniał marszałek Komorowski w rozmowie z TVN24. Nie ukrywał przy tym, że specjalne środki bezpieczeństwa zostały podjęte właśnie dlatego, żeby haki nie pojawiły się w kampanii wyborczej.
Patrz też: Druga decyzja Komorowskiego: Generał Stanisław Koziej zostanie szefem BBN
Pełniący obowiązki głowy państwa marszałek Sejmu niespodziewanie przyznał również, że myślał o rezygnacji ze startu w wyborach. - Pierwszego dnia myślałem, żeby się wycofać. Trudno jest sprawować dwie najważniejsze funkcje w państwie i tańczyć wyborczego oberka - powiedział Komorowski.