Ale oni nie mają pojęcia o tym, jak żyją zwykli ludzie. Sami zarabiają coraz więcej i nie widzą, że leczenie staje się w Polsce luksusem.
Co trzeci chory leczy się jednocześnie w państwowej i w prywatnej służbie zdrowia. Płaci więc podwójnie - składki na ubezpieczenie i rachunki w prywatnych lecznicach. Dla co czwartego pacjenta, głównie dla starszych i schorowanych osób, leki są za drogie. Bo państwo za mało do nich dopłaca. Tym bardziej bulwersuje więc apel OZZL do minister zdrowia Ewy Kopacz (53 l.), by wprowadziła współpłacenie pacjentów za leczenie, czyli żeby Polacy płacili jeszcze więcej niż dotychczas.
Na szczęście pomysł zdecydowanie krytykuje kierownictwo Ministerstwa Zdrowia. Wiceminister Jakub Szulc (36 l.), który jest odpowiedzialny w resorcie za finanse służby zdrowia, uważa, że stanowisko związkowców jest dużym uproszczeniem. - Współpłacenie nie jest cudownym remedium na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia - podkreśla. Obecnie w Sejmie trwają prace nad tzw. ustawą koszykową. Ma ona określić, co należy się pacjentowi za płacone przez niego składki. - Świadczenia będą finansowane przez NFZ na dotychczasowym poziomie - obiecuje wiceminister Szulc. Oznacza to, że swój pomysł bonzowie z OZZL mogą wyrzucić do kosza. I całe szczęście!