Szok! Radny PO narzeka, że dostaje "marne" 10 tysięcy zł!

2013-11-18 4:07

Zarobki ponad 10 tys. zł i ciepła posadka w państwowej spółce Tauron. Dla zwykłego Polaka takie życie to szczyt marzeń. Ale jak ktoś jest radnym rządzącej krajem Platformy Obywatelskiej, to na taką robotę narzeka, a swoją gigantyczną pensję określa jako "średnią".

Takie skandaliczne rzeczy można usłyszeć na filmie, który jest w posiadaniu prokuratorów z Legnicy. Chodzi o nagranie ze zjazdu dolnośląskiej Platformy, gdzie o władzę walczyli ze sobą popierany przez Donalda Tuska (56 l.) Jacek Protasiewicz (46 l.) i Grzegorz Schetyna (50 l.). W kuluarach poseł PO Michał Jaros (32 l.) przedstawiał się jako "posłaniec Protasiewicza" i zachęcał delegatów do głosowania przeciw Schetynie.

Zobacz też: Praca za głos na zjeździe! Posłuchaj nagrania PO

Jeden z delegatów - radny PO z Polkowic Tomasz Borkowski - na wstępie rozmowy zaczyna narzekać na swoją pracę. "Po pięć tys. km jeżdżę miesięcznie i już mam dość (…) Od rana do nocy w samochodzie za średnie pieniądze, naprawdę za średnie" - marudzi na filmie ujawnionym przez "Newsweek". A potem ogłasza, że liczy na "opcję Protasiewicza". "Ta opcja ma wejścia jakieś, dla mnie to jest istotne, bo też bym chciał w końcu jakąś pracę bliżej domu (…). Umówmy się, sprawy materialne są tak samo istotne, jak wszystkie inne" - mówi. Tymczasem radny Borkowski zarabia miesięcznie średnio ponad 10 tys. zł (pensja w spółce i dieta w Radzie Powiatu Polkowic).

W skandalicznych nagraniach pojawia się też Paweł Frost z legnickiej PO. Ten z kolei ma problem ze ściągnięciem do Polski krewnych z Ukrainy. Jaros sugeruje pomoc i opowiada o wpływach Jacka Protasiewicza w MSZ. "W MSZ Jacek ma przecież bardzo dobre relacje z Radkiem Sikorskim. Przecież on go popierał w kampanii". Rozmowa kończy się zapewnieniem posła: "Jeżeli przystąpisz do naszej kompanii, to nie stracisz".

Prokuratura prowadzi już śledztwo w sprawie korupcji politycznej w PO. Protasiewicz zapowiedział, że stawi się dziś na przesłuchaniu. "Jestem w poniedziałek zaproszony do legnickiej prokuratury na rozmowę, czy miała miejsce korupcja. Jadę tam, mimo że mógłbym nie jechać, bo jestem chroniony immunitetem. Nie będę się za nim chronił" - ogłosił w Radiu Zet. Jednocześnie odciął się od polityków z nagrania i zaznaczył, że żadnej pracy działaczom Platformy nie załatwiał.

Nie chce mu się pracować za marne 10 tysięcy zł

i

Autor: archiwum se.pl

Rozmowa polityków

Tomasz Borkowski, radny PO: "Po pięć tys. km jeżdżę miesięcznie i już mam dość (…) Od rana do nocy w samochodzie za średnie pieniądze, naprawdę za średnie. (…) Ta opcja (Jacka Protasiewicza - przyp. red.) ma wejścia jakieś, dla mnie to jest istotne, bo też bym chciał w końcu jakąś pracę bliżej domu (…). Umówmy się, sprawy materialne są tak samo istotne, jak wszystkie inne i wiem na pewno, że tu jest jakaś tam szansa. (…) Tamta strona (Schetyna - red.) nic, żadnego wejścia, wszystko zamknięte (…). Będę próbował. To będzie jakiś warunek, bo już mam dość jeżdżenia po Polsce".

Borkowski do Pawła Frosta z legnickiej PO: "Zawsze mógłbyś w jakiejś radzie nadzorczej być".

Frost: "Już raz niewiele brakowało".

Borkowski: "Teraz by było to. Ale z tej strony. Moim zdaniem byłoby. Ja na przykład nie ukrywam, ja na coś liczę. Że odmienię swoje życie".

Poseł PO Michał Jaros: "Są też ludzie, którzy są wartościowi dla Platformy, którzy mają dużo do powiedzenia na temat tego regionu i mogą się realizować tu na miejscu".

Borkowski (wskazując na Pawła Frosta): "Mówiłem Pawłowi, że jeżdżę po Polsce, a mógłbym tu spokojną robotę wykonywać. Paweł jest stąd, dlaczego ma szukać po Warszawach, po Szczecinach? Można poszukać dla człowieka tutaj (…). W średnim wieku człowiek musi zacząć myśleć o sobie i będę na to liczył".

Polecamy: Pożar pociągu na stacji metra Politechnika. Pasażerowie uciekali z zadymionych podziemi

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają