Zwyrodnialec owładnięty żądzą zemsty rzucił się z nożem i młotkiem na swoją rodzinę. Zabił córkę Iwonę (+23 l.) i ciężko ranił żonę Jolantę (43 l.). Ze śmiertelnego niebezpieczeństwa zdołał się uratować jedynie najmłodszy syn oprawcy, Krzysztof (12 l.).
Przeczytaj koniecznie: Białystok: Zabiła męża kata
Rodzinna makabra rozegrała się w jednym z domów przy ul. Głównej. Dochodziła godz. 4 nad ranem, gdy rozpaczliwe krzyki Jolanty K. obudziły jej syna Krzysia. Chłopiec zerwał się na równe nogi i ujrzał przerażające sceny. W łazience jego ojciec Jerzy K. uzbrojony w nóż raz za razem zadawał ciosy jego matce. Ostrze noża błyskało złowrogo, a krew bryzgała po ścianach i zalewała podłogę. Przerażony chłopczyk pobiegł obudzić starszą siostrę, Iwonę. Chciał, żeby pomogła mu ratować mamę. Niestety, zanim dziewczyna zdołała się rozbudzić na dobre, owładnięty krwawą żądzą ojciec stał już nad jej łóżkiem z młotkiem w ręce. Iwona nie miała szans. Zginęła od ciosów w głowę.
Ale ojcu sadyście ciągle było mało krwi. Jego celem stał się Krzyś. Chłopiec zdążył jeszcze chwycić telefon i co sił w nogach uciec przed ojcem w czarną noc. Odważny 12-latek zdołał zadzwonić na policję. Prawdopodobnie dzięki temu uratował życie swojej matki, bo gdy pogotowie przyjechało na miejsce - podźgana nożem kobieta wciąż oddychała. Zanim jednak śledczy przekroczyli próg domu grozy, Jerzy K. zdążył powiesić się na drzwiach od szafy. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, ale zmarł kilka dni później.
Patrz też: Mazowieckie: Chciał się popisać i zabił siostrę
Krzyś, który jako jedyny bez szwanku przeżył rodzinną makabrę, jest w szoku. Chłopiec przebywa pod stałą opieką psychologa. Teraz w domu starszego brata czeka, aż poprawi się stan jego ukochanej mamy, która w szpitalu walczy o życie.