Ręka chłopczyka pękła niczym zapałka. Ale i to nie zatrzymało ojca kata... Artur L. zapytany, dlaczego tak brutalnie pobił synka, zimno odpowiada: - Nerwy mnie poniosły. Bo on nie chciał spać, tylko się bawić.
Ostatni weekend Ksawery i jego rodzice spędzili nad jeziorem. Po powrocie do domu czterolatek chciał się pobawić, tak bardzo stęsknił się za ulubionymi zabawkami. Chłopiec cieszył się i radośnie chichotał. I właśnie ten dziecięcy śmiech tak rozjuszył jego ojca, Artura L.
Pijany mężczyzna (1,3 promila alkoholu we krwi) wolał, by synek zamilkł i poszedł spać. Gdy Ksawery niewzruszony ojcowskimi rozkazami wciąż chciał się bawić, zwyrodniały tatuś postanowił go brutalnie ukarać. Uderzył więc czterolatka w twarz, a potem mocno chwycił za jego nóżkę i z impetem cisnął nim o łóżeczko! Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby chłopiec uderzył w łóżeczko główką, a nie rączką.
Ksawery trafił na oddział dziecięcy Szpitala Wojewódzkiego w Toruniu. Tam przeszedł skomplikowaną operację połamanej rączki, lekarze musieli ją zespolić specjalnymi śrubami. Teraz czterolatka czeka długa rehabilitacja, zanim jego rączka będzie w pełni sprawna. Najgorsze jest to, że Ksawuś, jak nazywają go wszyscy, doskonale pamięta, jak potraktował go tata. - Tatuś mnie uderzył... a potem rzucił mną o łóżko - powiedział nam chłopczyk, a z jego twarzy w jednej chwili zniknął uśmiech.
Jak udało nam się ustalić, do tej tragedii wcale nie musiało dojść. Artur L. już rok temu został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za pobicie Ksawerego. Niestety, Izabela L., matka chłopca, postanowiła dać mężowi drugą szansę. Teraz oprawca Ksawerego trafił do aresztu. Za znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem grozi mu 10 lat za kratami!