Najpierw za pomocą pigułek chcieli wywołać poronienie, a kiedy im się to nie udało i na świat przyszło maleństwo, czekali aż wyzionie ducha, nie udzielając mu żadnej pomocy!
I pomyśleć, że ta historia zaczyna się tak pięknie - od pełnej pasji miłości. Kamil i Beata wprost szaleli za sobą. Gorąca młoda krew aż w nich kipiała. Nie zważając na nic, dali się ponieść seksualnemu uniesieniu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kiedy Beacie brzuch zaczął rosnąć, przerażona para uznała, że "trzeba coś z tym zrobić". To, że należy ponosić konsekwencje swoich wybryków, nawet nie przyszło im do głowy. Postanowili "problem" usunąć!
Patrz też: Bydgoszcz: Dwaj zwyrodnialcy zabili i zgwałcili sąsiadkę
Kamil zdobył gdzieś pigułki, które miały wywołać poronienie. Zaczął aplikować je Beacie. Efekt nie był jednak taki, jakiego oczekiwali. Wcześniak urodził się żywy - śliczna dziewczynka.
Przeżyłaby, gdyby natychmiast udzielono jej pomocy. Jednak "rodzice" nie zrobili nic. Kiedy już maleństwo wydało ostatni dech, zapakowali je w reklamówkę i zanieśli do szpitala, gdzie lejąc krokodyle łzy opowiadali o tym, jak to "mama" poroniła.
Lekarze jednak nie uwierzyli, zrobili sekcję zwłok, a kiedy zobaczyli jej wyniki, wezwali policję. Kamil został aresztowany pod zarzutem zabójstwa, grozi mu dożywocie. Beata nie usłyszała jeszcze zarzutów.