Katarzyna Barszczewska cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Niewyraźnie mówi, ma niedowład rąk, problemy z nogami i ponadprzeciętny iloraz inteligencji - 130. Od ponad dwóch lat mieszka z Andrzejem Dudą (32 l.).
W październiku pan Andrzej poprosił ją o rękę. Planowali, że pobiorą się w marcu. Poszli do Urzędu Stanu Cywilnego na Pradze-Północ i zostali... odesłani do psychiatry.
- Urzędniczka nie mogła mnie zrozumieć i stwierdziła, że mam przynieść opinię lekarza potwierdzającą, że mogę wziąć ślub - opowiada pani Kasia.
Psychiatra stwierdził, że nie ma podstaw do wydania zaświadczenia, bo pani Kasia nie jest ubezwłasnowolniona. Niestety, do urzędników to nie przemówiło - poprosili, by to sąd rozstrzygnął, czy pani Kasia może wyjść za mąż.
Przeczytaj koniecznie: Cała PRAWDA o polskiej służbie zdrowia - nie masz pieniędzy nikt cię nie leczy
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/nie-masz-pieniedzy-nikt-cie-nie-leczy-aa-tG4b-hCNy-HyzW.html
USC sprawy komentować nie chce i odsyła do nadzorującego go urzędu miasta. - Przyczyną wystąpienia do sądu były wątpliwości dotyczące stanu psychicznego pani Barszczewskiej, a nie jej niepełnosprawność fizyczna - zapewnia Agnieszka Kłąb z biura prasowego warszawskiego Ratusza. - Taki tryb postępowania jest obowiązkowy, gdy zachodzą wątpliwości, czy nie istnieją przeszkody prawne uniemożliwiające zawarcie małżeństwa - tłumaczy zawile.
Oboje narzeczeni czują się upokorzeni. - To bezmyślność urzędników, którzy nie mają styczności z osobami niepełnosprawnymi. Powinni się doszkolić - kwituje pan Andrzej.
A Katarzyna Barszczewska nie zamierza się poddawać. Napisała list do urzędu stołecznego, w którym prosi o zrozumienie dla swojej sytuacji. Czy je znajdzie?
List Katarzyny Barszczewskiej
Apeluję do polskich urzędników, by nam, osobom niepełnosprawnym, pomogli zintegrować się ze społeczeństwem. By przez swoją ignorancję czy rutynę pracy nie utrudniali nam normalnego funkcjonowania. By nie byli głusi na nasze, nawet niewyraźnie wyartykułowane, potrzeby.