Inspekcja handlowa sprawdziła od końca czerwca do końca lipca 424 punkty gastronomiczne położone w popularnych kurortach i miejscowościach wypoczynkowych, ale i w większych miastach. Wybrano je losowo, ale kierowano się wcześniejszymi sygnałami, że w lokalu dzieje się źle – jeśli na lokal składano wcześniej skargi wtedy pojawiali się w nim „klienci kontrolerzy”.
Wyniki akcji nie są optymistyczne
Aż 8 na 10 punktów gastronomicznych nie przeszło kontroli, czyli stwierdzono mniejsze lub większe uchybienia. Co ciekawe najlepiej było w barach mlecznych i fast foodach, najgorzej w restauracjach i kawiarniach.
Co nie spodobało się kontrolerom?
Najwięcej zastrzeżeń było co do jakości jedzenia, a właściwie co do zgodności z menu. I tak np. w jednej restauracji serwowano mrożone filety zamiast świeżego dorsza, a tańszy nektar zastępował sok.
Kontrolerzy zwrócili też uwagę na niewłaściwe przechowywanie, czy segregowanie żywności. Rzadkością nie jest też niestety, że w jednej lodówce leżą dosłownie jedno na drugim: krewetki, maliny i mięso.
Ponadto zanotowano też inne wpadki: Znaleziono przeterminowane o ponad dwa lata pierogi mrożone, zamrożony twaróg i chleb.
Dodajmy, że po kontroli inspekcja handlowa nałożyła na właścicieli punktów gastronomicznych 290 mandatów na łączną kwotę ponad 64 tysięcy złotych! Czy to poprawi sytuację? Niestety nic na to nie wskazuje... W zeszłym roku wyniki kontroli i mandaty były podobne, a zatem większość restauratorów nie wyciągnęła wniosków i wciąż liczy, że do nich kontrola nie zawita.