Jednak minęły trzy miesiące, a piłkarz dalej jest w Chorzowie i co najważniejsze, strzela gole (w sobotę popisał się świetnym trafieniem z dystansu w wygranym 3:1 sparingu z FC Hlucin).
Mimo że angielski klub "olewa" wychowanka Pasjonata Dankowice, popularny "Sadloczek" nie rozpacza z tego powodu. - Ze strony Fulham na razie jest zero odzewu, więc szanse mojego przejścia do tego klubu maleją z dnia na dzień - powiedział Maciek. - Nie jest to jednak dla mnie powód do nerwowości.
Od początku tego całego szumu związanego z moim wyjazdem na Wyspy nie podniecałem się tą ofertą. Na razie skupiam się tylko na treningach w Ruchu i nie zawracam sobie grą w angielskiej Premiership. Nie mam spakowanych walizek. Myślę teraz o grze w Chorzowie i jak najlepszym przygotowaniu do kolejnego sezonu. Czuje się tu dobrze i jeśli transfer do Fulham nie wypali, to nie będę rozpaczał i chętnie tu zostanę - dodaje pełen optymizmu młody pomocnik chorzowian.
Również dyrektor klubu Mirosław Mosór (40 l.) nie ukrywa, że "wypad" Sadloka do Anglii jest wielką niewiadomą.
- Na temat Maćka ciężko cokolwiek powiedzieć - rozkłada ręce dyrektor Mosór. - Decydujące zdanie mają Anglicy, jednak nic konkretnego nie można od nich wyciągnąć. Podobno w klubie doszło do zmiany i pojawił się nowy człowiek zajmujący się transferami, więc czekamy na odzew.