- Nie jestem żadnym pociągiem. I lubię psy - odparowuje Marzena Wróbel (47 l.), posłanka PiS z Sejmowej Komisji Śledczej ds. Nacisków.
Wróbel na początku nowego roku zaszyła się w swojej posiadłości pod Radomiem. Tam odpoczywała przed kolejnym posiedzeniem komisji ds. nacisków, które odbędzie się już jutro. Ale wcale nie próżnowała. Znosiła drewno do kominka, odśnieżała samochód, w końcu zabrała siedmiolatka z sąsiedztwa na sanki. Kiedy pytamy Wróbel o pracę w sejmowej komisji, posłanka wyraźnie się ożywia. To właśnie w tej komisji w ubiegłym roku doszło do najostrzejszej wymiany zdań w Sejmie. Najpierw były już przewodniczący Sebastian Karpiniuk (38 l.) porównał Wróbel do pociągu pancernego, a inny poseł PO Robert Węgrzyn (42 l.) namawiał ją, by zatańczyła na rurce.
- Posłowie PO kompromitują się w komisji, nie mają się do czego przyczepić, więc wynajdują takie hasła - ocenia posłanka. I dodaje, że dalej będzie ambitnie "parła do przodu", by prace jej komisji nie stały w miejscu, tak jak się to dzieje w przypadku komisji ds. wyjaśnienia afery hazardowej. A złośliwości polityków PO? - Nie jestem żadnym pociągiem ani wozem pancernym. Ale nie przestanę być surowa. Mam taki charakter. Jestem bezkompromisowa, bo wierzę, że mam rację - zapewnia Wróbel.