Natomiast nasze władze uspokajają, że nie ma powodów do paniki. Jednak nie jesteśmy kompletnie przygotowani na wybuch epidemii świńskiej grypy. A jeśli do niej dojdzie, zachorować może ponad 10 milionów Polaków!
"SE" dotarł do rządowego planu przygotowanego na wypadek wystąpienia ogólnoświatowej epidemii grypy. Urzędnicy przyznają w nim wprost, że nie będą w stanie zapewnić pomocy wszystkim potrzebującym! 2,6 mln dzieci i 7,5 mln dorosłych - tyle osób może zachorować, jeśli zostanie do nas przywleczony wirus, który wywoła światową epidemię. W szpitalach trzeba będzie położyć ok. 300 tys. osób. Ponad 40 tys. będzie wymagać opieki na oddziałach intensywnej opieki zdrowotnej, a ponad 20 tys. osób będzie musiało być utrzymywanych przy życiu przez respiratory! Takie są dane z oficjalnego dokumentu rządu "Polski plan pandemiczny".
Czy jesteśmy przygotowani na najgorsze? Nie! Pokazała to nasza prowokacja (czytaj obok). Eksperci, którzy przygotowali plan "na wszelki wypadek", też nie mają złudzeń. - "Epidemia doprowadzi do wyczerpania możliwości zapewnienia właściwej opieki medycznej wszystkim potrzebującym" - czytamy w dokumencie. Rządowi eksperci liczą się z tym, że zabraknie leków, testów diagnostycznych. Ze względu na masowe zachorowania będą opóźnienia w transporcie, może zabraknąć towarów w sklepach. Nie będzie miejsc w szpitalach. Trzeba będzie tworzyć sale do kwarantanny i izolacji zakażonych w szkołach i innych publicznych urzędach.
Chorzy mają być przewożeni autobusami i prywatnymi samochodami. To jest czarny scenariusz na wypadek wybuchu światowej epidemii. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie! Ale według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) taki dramatyczny rozwój wypadków jest prawdopodobny. Wczoraj WHO określiła, że jest 3. stopień zagrożenia epidemią na sześciostopniowej skali. Mamy więc czego się obawiać. Morderczy mutant wirusów grypy ludzkiej amerykańskiej i azjatyckiej, ptasiej oraz świńskiej wydostał się z kontynentu amerykańskiego i krąży już po Europie. - Prawdopodobieństwo, że trafi do nas, jest bardzo wysokie - ocenił wczoraj epidemiolog prof. Andrzej Zieliński. Pytanie kiedy?
Może się to zdarzyć w każdej chwili. Np. przywiozą go ze sobą turyści z Meksyku, gdzie wirus zabił już ponad 100 osób. Według straży granicznej jest tam obecnie 160 polskich turystów. Ministerstwo Zdrowia i eksperci od groźnych wirusów, a także wojskowi uspokajali wczoraj, jak mogli. Mówili chórem, że jesteśmy przygotowani do walki. - Rozdajemy ulotki, przygotowujemy instrukcję dla lekarzy - mówili. - Mamy leki przeciwwirusowe - zapewniała minister Ewa Kopacz (53 l.). Nie powiedziała jednak, jak duży jest ich zapas i czy wystarczy dla wszystkich. - Ta informacja objęta jest klauzulą tajności - zasłaniała się.
Potwierdziła jednak, że Polska nie podpisała dotąd umowy na zakup szczepionek skutecznych w ochronie przed wirusem. Szczepionki te mają się pojawić dopiero za trzy miesiące. Gdy kilka lat temu pojawiło się zagrożenie ptasią grypą, rząd też uspokajał społeczeństwo. Niestety, kontrola Najwyższej Izby Kontroli pokazała, że wtedy, tak jak dziś, wcale nie byliśmy przygotowani na najgorsze.
LEKARZE BOJĄ SIĘ śWIŃSKIEGO WIRUSA Szpital Uniwersytecki w Bydgoszczy
Dziennikarz: - Dzień dobry, parę dni temu wróciłem z Meksyku. Mam typowo grypowe objawy. Nie wiem, co mam robić?!
Pracownik izby przyjęć: - Lekarz rodzinny, lekarz rodzinny.
Dziennikarz: - A nie lepiej od razu do szpitala?
Pracownik izby przyjęć: - Mamy bardzo dużo ludzi. Będzie pan czekał na lekarza minimum sześć godzin.
Dziennikarz: - Ale trochę kicham i boję się, że kogoś zarażę!
Pracownik izby przyjęć: - Ale tutaj też pan będzie zarażał...
Zgodnie z sugestią szpitala dzwonimy do jednej z przychodni w Bydgoszczy
Dziennikarz: - Cztery dni temu wróciłem z Meksyku i mam grypowe objawy. Można się zapisać do lekarza rodzinnego?
Recepcja: - Przełączę do lekarza...
Lekarz: - Słucham?
Dziennikarz: - Panie doktorze, niedawno wróciłem z Meksyku i od wczoraj mam dziwne objawy. Trochę się niepokoję...
Lekarz: - Myślę, że lepiej od razu do szpitala zakaźnego... tego na Floriana. A jak wysoka jest temperatura?
Dziennikarz: - 39 stopni.
Lekarz: - No... mógłby pan zarazić pacjentów w przychodni. O to się bardziej martwię. Dlatego warto od razu do zakaźnego...
Dziennikarz: - Przyjmą mnie?
Lekarz: - W takiej sytuacji muszą!
Dzwonimy do Szpitala Zakaźnego przy ul. Floriana
Dziennikarz: - Wróciłem z Meksyku i dziwnie się czuję. Boję się, że to świńska grypa. Czy mogę do państwa podjechać?
Szpital: - Wie pan, niech pan przedzwoni pod 639, to jest przychodnia przyszpitalna. Najlepiej będzie tam spróbować, dobrze?
Dziennikarz: - A nie można od razu do was? Lekarz rodzinny kazał...
Szpital: - No nie za bardzo, 639 - tam proszę spróbować.
Dzwonimy więc do przyszpitalnej przychodni
Dziennikarz: - Wróciłem z Meksyku. Od wczoraj dziwnie się czuję. Bardzo się denerwuję...
Przychodnia: - Rozumiem, wpadł pan w panikę... Biegusiem proszę na izbę przyjęć.
Dziennikarz: - Gdzie, do was?
Przychodnia: - Nie, do szpitala...
Zwykłe szczepionki nie uchronią nas przed wirusem
- Nie mamy pandemii, nie mamy epidemii, nie mamy ani jednego przypadku zachorowania na świńską grypę w Polsce. A gdyby doszło do zachorowań, to jesteśmy doskonale do tego przygotowani - uspokajała wczoraj na nadzwyczajnej konferencji prasowej minister zdrowia Ewa Kopacz (53 l.). - Musimy jednak przyznać, że jest to groźniejszy wirus od wcześniej nam znanych. Trudniejszy do leczenia, ponieważ jest bardzo zmutowany z czterech typów wirusów. Nie ma na niego w tej chwili szczepionki. Nie pomoże szczepionka na zwykłą "sezonową" grypę. Nie szczepmy się więc teraz na siłę - mówiła minister. Dodała, że w najbliższych godzinach lekarze otrzymają szczegółowe instrukcje, jak postępować z osobami podejrzanymi o zakażenie wirusem. - Lekarze rodzinni szczególnie czujni powinni być wobec chorych, którzy zgłaszają się z ogólnym osłabieniem, gorączką i twierdzą, że byli w ostatnich dniach za granicą.
Powinni kierować takich pacjentów bezzwłocznie do szpitali zakaźnych - zalecała minister.
Świńska grypa atakuje europę!
Liczba ofiar świńskiej grypy dramatycznie rośnie. W samym Meksyku choroba zabiła już 103 osoby, a kolejnych 1600 wciąż walczy o życie. Śmiertelny wirus, określany przez naukowców kodem A/H1N1, dotarł już do Europy.
Wczoraj w Hiszpanii odnotowano pierwszy przypadek zachorowania i blisko 20 podejrzeń. Powody do niepokoju mają także mieszkańcy Francji, Szkocji i Danii, gdzie wciąż pojawiają się doniesienia o wykryciu wirusa. Rządy państw europejskich szykują się na najgorsze. Najdalej posunęły się władze Bułgarii, które nakazały, by każdego chorego na grypę obowiązkowo badać pod kątem H1N1.