- Rząd pozbawiając nas zasiłku, skazał nas na śmierć. Nie pojmuję, jak w XXI wieku władza może tak traktować ludzi! - żali się nam pani Małgorzata. Od kilku lat dnie i noce zdesperowana kobieta zajmuje się ukochaną mamą, która cztery lata temu zachorowała na raka. W międzyczasie pojawiły się u staruszki cukrzyca, zaćma i całkowity paraliż lewej części ciała. Po opłaceniu z emerytury mamy czynszu, wykupieniu dwóch reklamówek leków, kremów, odżywek zostaje im 5 zł na przeżycie.
Patrz też: Oddajcie zasiłki pielęgnacyjne! Mularczyk broni niepełnosprawnych i ich opiekunów
A do tego jeszcze pani Małgorzata zmaga się z poważną chorobą serca i problemami z kręgosłupem. Tylko w tym miesiącu nie miała 130 zł na wykupienie leków dla siebie. A ich odstawienie grozi ogromnym ryzykiem. - Na nadciśnienie zamiast całej tabletki biorę pół, a wiem, że nie powinnam. Odmawiam sobie kupna potrzebnych mi leków, bo najpierw chronię i dbam o mamę, a później o siebie. Dlaczego politycy odebrali nam te 520 zł zasiłku?! Czy to tak dużo za całodobowe poświęcenie na rzecz naszych ciężko chorych bliskich - pyta rozżalona pani Małgorzata.
Zobacz również: Sukces "Super Expressu"! Będą zasiłki dla niepełnosprawnych
Czy zapowiadane szumnie przez wiceminister pracy Elżbietę Seredyn obietnice w sprawie przywrócenia zasiłków wreszcie dojdą do skutku? W resorcie pracy powstał już projekt zmian w ustawie o świadczeniach rodzinnych. Wkrótce zostanie przekazany do konsultacji społecznych. Po ich zakończeniu i po zatwierdzeniu przez rząd projekt trafi w końcu do parlamentu. - Wysokość świadczeń będzie uzależniona od stopnia niesamodzielności osoby niepełnosprawnej, którą oceni wojewódzki zespół ds. orzekania o niepełnosprawności. Dziś jeszcze za wcześnie mówić o ostatecznych ramach finansowych tych świadczeń - mówi nam Elżbieta Seredyn, wiceminister pracy.