W trakcie naszej debaty staraliśmy się umiejętnie dozować te przyprawy, dobierając rozmówców, których droga życiowa i cenzus społeczny uprawniają do wydawania sądów na temat patriotyzmu. Rozmówców, którzy nie serwowali nam napuszonych mów podyktowanych doraźnym celem, ale przekazywali osobiste wyznania.
Współczesny patriotyzm niejedno ma imię
Z debaty, która przetoczyła się na łamach "Super Expressu", płyną co najmniej dwa wnioski. Pierwszy to taki, że patriotyzm, współczesny patriotyzm, jest pojęciem trudnym do ujęcia w jedną prostą definicję.
Jak zauważył prezydent Lech Kaczyński: "Patriotyzm ma różne oblicza. Ewoluuje, tak jak ewoluują państwa i społeczeństwa. Patriotyzm ze swej natury nie jest i nie może być oparty na konfrontacji. Polska nie potrzebuje dziś patetycznych gestów, potrzebuje patriotyzmu świadomego wyboru".
To prawda. Każda epoka ma swój wzór bohatera i patrioty. Trudno wymagać od współczesnych, żeby byli niczym Karol Levittoux. Dziś nie ma bowiem potrzeby zawiązywania spisków i ryzykowania życia, walcząc o niepodległość. Nikt nie musi umierać w potwornych cierpieniach tylko po to, by uratować przyjaciół spiskowców i zachować własną godność. Ale czy to znaczy, że jesteśmy zwolnieni z jakiegokolwiek obowiązku wobec swojej ojczyzny? I to bez względu na to, czy mamy na myśli wielką ojczyznę (zjednoczoną Europę), tę nieco mniejszą (Polskę), czy tę zupełnie małą (swój dom, miasto czy region). Ojczyzna nie jest bowiem abstraktem. Jak pisał Jan Paweł II w "Pamięci i tożsamości": "Ojczyzna jest wielką rzeczywistością. (...) Jest tą rzeczywistością, w której służbie rozwinęły się i rozwijają z biegiem czasu struktury społeczne". I my, chcąc nie chcąc, te struktury budujemy. W tych strukturach tkwimy. Dlatego zapewne Agnieszka Holland uznała, że "dzisiejszy patriotyzm polega przede wszystkim na dobrej, uczciwej pracy, na budowaniu obywatelskich wspólnot, na solidarności społecznej, na dążeniu do swobodnego rozwoju rodzimej kultury".
Agnieszka Holland zastanawiając się nad współczesnym patriotyzmem, zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt. Na globalizację. Na możliwość swobodnego przepływu ludzi i myśli. "Mogę być obywatelem świata, nie przestając być świadomym swej inności Polakiem" - napisała na naszych łamach reżyserka. Znacznie dalej idzie w swej diagnozie były prezydent Lech Wałęsa.
Przekonuje, że w perspektywie, i to całkiem nieodległej, w ogóle znikną narody (przynajmniej w obrębie Starego Kontynentu) i czuć się będziemy przede wszystkim obywatelami Europy. Ale nawet przy tak radykalnym definiowaniu współczesnego patriotyzmu Lech Wałęsa pisze: "mimo procesu globalizacji najczęściej okazujemy swój patriotyzm, podkreślając naszą przynależność do małej ojczyzny. Tu się narodziłem, stąd mój ojciec i dziad pochodzą, więc jestem patriotą".
Drugi wniosek płynący z debaty "Super Expressu" to ten, że dla wszystkich jej uczestników, przy zachowaniu odmiennych definicji, patriotyzm jest czymś niezwykle ważnym. "Patriotyzm powinien stanowić dla nas podstawową wartość" - napisał Wiesław Chrzanowski. Wszyscy nasi publicyści jakoś podskórnie czują, że bycie patriotą nawet w czasach globalizacji to nie żaden anachronizm, nie żaden obciach, używając kolokwializmu, ale obowiązek i swoiste wyzwanie. I pewnie dlatego biskup Tadeusz Pieronek z taką troską pochyla się nad współczesnym zachowaniem naszych rodaków, piętnując zdecydowanie postawę ubi bene ibi patria. "Mam wielkie wątpliwości co do tego, czy dzisiejsi Polacy rozumieją, co oznacza być patriotą. Smutne jest, że wielu traktuje swoją ojczyznę jak otwarty magazyn, z którego można czerpać pełnymi garściami wszelkie możliwe dobra".
Nie zabierajcie uczniom lekcji historii
I choć naszej debaty wcale nie zdominował pesymizm, tak uderzający jedynie w wywodzie bp. Pieronka, ja zakończę ją niezbyt wesołym akcentem. Patriotyzmu uczymy się w domu i szkole. Przede wszystkim w domu i szkole. Być może zabrzmi to nieco patetycznie, ale w jego kształtowaniu istotną rolę odgrywają lekcje historii. Dlatego dziwi i oburza zapowiedź wyrzucenia tych lekcji z programu II i III klasy liceum. Toż to nic innego, jak mordowanie patriotycznego wychowania. Aż strach pomyśleć, że taki niedorzeczny pomysł zrodził się w głowie minister edukacji.
Hubert Biskupski
Zastępca redaktora naczelnego, absolwent historii Uniwersytetu Warszawskiego. Ma 37 lat.