"Super Express": - Historyk i dziennikarz Dariusz Baliszewski, od lat badający okoliczności śmierci Władysława Sikorskiego, twierdzi, że generał zginął 4 lipca 1943 r. nie w wyniku katastrofy lotniczej, ale został zamordowany w pałacu Gubernatora Gibraltaru. Co pan na to?
Ric Todd: - Jest to jedna z wielu teorii spiskowych dotyczących śmierci generała. Nie ma ona pokrycia w faktach. Generał Sikorski był postacią doskonale znaną w Wielkiej Brytanii. Utrzymywał dobre stosunki z premierem Churchillem i jego śmierć była dużą stratą zarówno dla Polaków, jak i Brytyjczyków. Tuż po tragedii RAF przeprowadził badania mające na celu sprawdzenie okoliczności wypadku. Wynikało z nich jednoznacznie, że śmierć generała była wynikiem katastrofy lotniczej.
- Polscy specjaliści przeprowadzili jednak symulację lotu Liberatora AL 523 i stwierdzili, że samolot nie uległ wypadkowi, ale wodował...
- Kolejna ekspertyza przeprowadzona w 1969 roku potwierdziła wynik poprzedniego badania. 5 lat temu historycy Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej ponownie przekopywali nasze archiwa i znów konkluzja była taka sama: samolot z generałem uległ wypadkowi. W dokumentach nie ma nic, co mogłoby potwierdzić tezę o zamachu. A zatem wszystkie badania eksperckie wykazały, że Sikorski zginął w katastrofie lotniczej. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania na ten temat i każdy, kto tego chce, może wierzyć w teorie spiskowe, według których generał Sikorski został zamordowany.
- Jednak często po latach w archiwach odnajdują się dokumenty, o których istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Czy może pan ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że rząd brytyjski nie dysponuje żadnymi materiałami, które wniosłyby nowe fakty do sprawy śmierci Sikorskiego?
- Okoliczności śmierci generała Sikorskiego od ponad sześćdziesięciu lat są przedmiotem dyskusji. Jak wiadomo, wszyscy zwolennicy teorii spiskowej przekonani są o istnieniu w archiwach brytyjskich jakiś tajnych akt i nieznanych dotąd materiałów mogących rzucić nowe światło na tragedię gibraltarską. Osobiście przychylam się do tego, co ostatnio powiedział nasz premier Gordon Brown w rozmowie z waszym premierem Donaldem Tuskiem: na temat śmierci generała Sikorskiego w brytyjskich archiwach nie mamy niczego więcej poza tym, co jest powszechnie dostępne. A zatem, spekulacje są spekulacjami, ale liczą się tylko fakty. A fakty są takie, że nie ma żadnych tajnych akt. No cóż, wybitni ludzie też mogą ginąć w banalnych okolicznościach.
- Ale Wielka Brytania nie ujawnia akt swojego wywiadu, a właśnie tam - zdaniem specjalistów - zawarta jest prawda o śmierci Sikorskiego?
- Wielka Brytania, jak każdy kraj, ma akta, które chce zabezpieczyć m.in. dlatego, że ich publikacja mogłaby zagrozić bezpieczeństwu państwa czy stosunkom międzynarodowym. A dokumenty należące do wywiadu mogą pozostać tajne nawet przez sto lat. Nie można jednak tylko z tego powodu twierdzić, że wśród tych dokumentów są materiały o Sikorskim.
- Jest jeszcze co najmniej jeden trop. W lipcu 1943 r. w Gibraltarze działał Kim Philby - szef iberyjskiej komórki MI6, który był jednocześnie agentem Moskwy...
- To fakt, że Philby w czasie wojny pracował dla Stalina. Ale nie istnieją żadne dowody, że ma jakikolwiek związek ze śmiercią Sikorskiego. W aktach naszego wywiadu nie ma nic, co by nawet mogło to sugerować.
- Roger Boyes z "Timesa" uważa, że za śmierć generała odpowiadają Rosja Sowiecka i Wielka Brytania. Co pan powie na takie ustalenia nie polskiego, a brytyjskiego dziennikarza?
- Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce każdy dziennikarz może myśleć i pisać, co chce. Dla porównania powiem tylko, że zupełnie niedawno czytaliśmy w dzienniku "Times" obraźliwy wobec Polaków artykuł brytyjskiego dziennikarza Alana Corena.
- Dariusz Baliszewski uważa, że aby poznać prawdę, należałoby ekshumować również pozostałe ofiary tragedii. Nie wierzy bowiem w to, aby jedenaście osób doznało takich samych obrażeń - pęknięcia podstawy czaszki. Czemu rząd brytyjski nie godzi się na taką ekshumację?
- To, co rząd polski robi z ciałem Sikorskiego, jest waszą sprawą. Moim zdaniem nie na miejscu byłoby zakłócanie spokoju tych, którzy zginęli razem z generałem, z powodu jakichś absurdalnych spiskowych teorii. Powtarzam: rząd brytyjski nie chce spekulować, tylko rozmawiać o faktach. I na pewno absurdalne spekulacje nie są powodem, by wykopywać ciała zmarłych.
Ric Todd
Ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. Ma 48 lat