Pod koniec występu zespołu, w którym wywijał skoczne figury, Kalinowskiemu... zabrakło tchu, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Na szczęście nic złego go nie spotkało.
Półtora miesiąca prób, wylane litry potu i takie... problemy. Ale wicemarszałek Kalinowski nie mógł odpuścić galowego występu z okazji 35--lecia reprezentacyjnego zespołu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Promni. Polityk PSL jest związany z zespołem od 1981 r., poznał w nim swoją żonę Aleksandrę i jak tylko może wspiera tancerzy. Tak było na występie w Sali Kongresowej. Kalinowski tańczył poloneza i mazura. I to właśnie ten ostatni taniec tak strasznie go wymęczył. - Potrzeba do niego żelaznej kondycji. A tej mi zabrakło. Kończyłem mazura na bezdechu... - opowiada. Ostatni raz wicemarszałek występował wraz z zespołem pięć lat temu. I wtedy z okazji 30-lecia Promnych nie ryzykował szybkiego mazura. - Tańczyłem tylko poloneza - wyznaje szczerze. Przez kolejne lata polityk, ze względu na sejmowe obowiązki, nie trenował razem z zespołem. - Bawiłem się jedynie na okolicznościowych balach i skromnych imprezach - mówi. Marszałkowi nie pozostaje nic innego, jak przed następnym jubileuszem jego zespołu częściej zrzucać sejmowy garnitur i ćwiczyć kondycję. Bo zgnuśnieje całkowicie!