Kiedy w lutym tego roku po kolejnej wizycie w szpitalu dostał wreszcie skierowanie na operację, przecierał oczy ze zdumienia. Myślał, że do kłopotów z kręgosłupem doszły równie poważne z oczami. Poprosił żonę o pomoc, żeby przeczytała datę planowanej operacji.
- Jej termin to 6 stycznia 2016 roku! - niestety, również małżonka odczytała to, co wydawało się niemożliwe. - Czekają mnie dwa lata w bólu i oczekiwaniu - mówi pan Stanisław. Przy każdym ruchu na jego twarzy pojawia się grymas
Problemy ze zdrowiem zaczęły się w 2012 roku. Po prostu pewnego dnia nie mógł wstać z łóżka. Potworny ból pleców nie pozwolił mu na zrobienie ruchu. - Byłem wtedy kierownikiem budowy, dzięki końskim dawkom środków przeciwbólowych udało mi się jakoś dociągnąć do jej końca - wspomina.
Zobacz: Hubert NOWAK jest inwalidą przez BŁĄD LEKARZA
Jak okazało się podczas badań, miał problemy z odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa. Mówiąc najprościej, wyskoczyły mu trzy dyski. W styczniu 2013 roku miał już jedną operację. Niestety, po roku okazało się, że dwa z nich wymagają powtórnej ingerencji chirurga. Za dwa lata! Kiedy przeczytał w "Super Expressie" o kłopotach innych oczekujących w długich kolejkach, postanowił o swoim przypadku opowiedzieć Czytelnikom i ludziom odpowiedzialnym za taki stan rzeczy.
- Może ktoś policzy, co jest bardziej opłacalne: płacić mi przez tyle czasu rentę czy pozwolić jak najszybciej wrócić do pracy? - pyta.
Jak mówi, do lekarzy nie ma najmniejszych pretensji, oni robią, co mogą. - Ale nikt przecież nie przyjmie mnie po godzinach, muszą trzymać się list i procedur - twierdzi.