Rosjanie poinformowali wczoraj, że dzięki badaniom genetycznym zidentyfikowano kolejne osiem ofiar tragicznego lotu 101. Ostatnich trzynastu ciał na razie nie można rozpoznać. Prawdopodobnie badania DNA potrwają co najmniej do końca tygodnia.
A kiedy usłyszymy konkretne informacje o przyczynach katastrofy? Według prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta (51 l.) może to nastąpić za pół roku, a może dopiero za rok. Wcześniej nasi śledczy otrzymają od Rosjan wszystkie dowody rzeczowe. - Wystąpimy do strony rosyjskiej z wnioskiem o przekazanie wstępnych zapisów z rejestratorów dźwiękowych samolotu - powiedział wczoraj prok. Seremet na specjalnej konferencji prasowej.
Polska zwróciła się też z oficjalnym zapytaniem, dlaczego tuż po katastrofie rosyjscy żołnierze wymieniali lampy przy pasie startowym na lotnisku w Smoleńsku. Takie lampy w trudnych warunkach atmosferycznych wskazują pilotom miejsce lądowania.
Obecnie polscy prokuratorzy nie odrzucają żadnej hipotezy na temat przyczyn katastrofy. Na początek chcą poznać zapis z czarnych skrzynek. Powinien być na nich zapis rozmów z ostatnich 30 minut tragicznego lotu. Część tych rozmów prokuratura obiecała ujawnić. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Śledczy nie potrafią też określić, kiedy rodziny ofiar dostaną ich rzeczy osobiste. Wiadomo, że najpierw przyjrzy się im uważnie ABW, bo na telefonach czy kamerach mogą się znajdować tropy umożliwiające wyjaśnienie przyczyn katastrofy.