Nie nakręcajmy się historią

2009-08-12 5:00

Jaki jest cel planowanej na 1 września wizyty w Polsce premiera Władimira Putina - debatują eksperci z Rosji i Polski.

"Super Express": - 1 września Władimir Putin pojawi się na uroczystościach na Westerplatte. Czy tej wizycie będzie ciążyć historyczny balast?

Władimir Sungorkin: - Nie powinien, gdyż Putin nie jest członkiem rządu, który przystępował do wymuszonego sojuszu z Hitlerem.

- "Wymuszonego"? Jeżeli wizycie będzie towarzyszyć taka retoryka, to poobrażamy się na siebie na amen...

- W 1939 r. toczyły się rozmowy sowiecko-brytyjskie. Bez skutku. A rok wcześniej, bez pytania o zdanie Związku Sowieckiego, oddano Hitlerowi Czechosłowację, w której znajdował się olbrzymi przemysł zbrojeniowy. Wszystkie kraje realizowały wówczas swoją politykę i aniołów dbających o los człowieczeństwa wśród nich nie było. Każdy kraj ma swoją wersję wydarzeń, które doprowadziły do wojny - opartą na konkretnej argumentacji - i każdy stara się wykazać, że są to wersje nie tylko równoległe, ale też równoprawne. Myślę jednak, że nie powinniśmy się nakręcać historią. Ja w pełni rozumiem, że prócz 1 września dla Polaków bolesny jest też 17 września - przecież w podtekście pańskiego pytania o Westerplatte właśnie o to chodzi. Ale Związku Sowieckiego już nie ma. Czy my, Rosjanie, mamy kazać wam ciągle przepraszać za 1613 r., kiedy zdobyliście moskiewski Kreml?

- To odpowiemy: nie mamy się czym chwalić.

- A ja odpowiem: rozmawiajmy więc o teraźniejszości i przyszłości. Dlatego doceniłbym fakt, że premier Rosji - polityk z pierwszego szeregu, doskonale rozpoznawalny - uważa, że powinien pojawić się na tych uroczystościach. To pozytywny znak. On przecież zna historię i zdaje sobie sprawę z ocen i nastrojów panujących w Polsce. I jedzie rozmawiać. Przyświeca mu hasło: żyjmy przyszłością. Możemy rozmawiać o przyszłości. Przecież my nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, którzy kiedyś - z przyjemnością czy bez przyjemności - walczyli z Polakami. Jeżeli polscy politycy uznają, że nie ma sensu wykorzystywać przyjazdu premiera Rosji do zaostrzania sytuacji, lecz znajdą w nim okazję do polepszenia tego, z czego będziemy mieć korzyści - jak polepszenie wymiany handlowej czy intensyfikację kontaktów naukowych i kulturalnych - to ta wizyta przebiegnie pomyślnie. A jeżeli ktoś będzie sugerować Putinowi, że jest spadkobiercą paktu Ribbentrop-Mołotow albo następcą Stalina, znajdzie on ostrą ripostę.

- "Super Express" nieoficjalnie dowiedział się, że potrzeby riposty nie będzie, gdyż organizatorzy uroczystości przystali na warunki otoczenia premiera Rosji, że wizyta będzie możliwa, jeżeli nie będą poruszane drażliwe kwestie...

- Szkoda, że czytelnicy "Super Expressu" nie mogą usłyszeć mojego śmiechu! Jest pan przedstawicielem hardego narodu, więc czy pan sam daje wiarę w to, że z Polakami dałoby się łatwo porozumieć w takiej kwestii? Oj, zdaje mi się, że byłoby to bardzo trudne. Nie wierzę w takie ustalenia. Nie da się zagwarantować, że ktoś ich nie zbojkotuje lub nie powie czegoś niby na boku, lecz do mediów.

Władimir Sungorkin

Redaktor naczelny prorządowego rosyjskiego dziennika "Komsomolskaja Prawda"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki