Funkcjonariuszki BOR przy najważniejszych osobach w polskim państwie to rzadkość. Ma swego kobiecego anioła stróża pierwsza dama Anna Komorowska (61 l.), ma również (nawet dwóch) Ewa Kopacz. Na pierwszy rzut oka "borowiczki" Anita i Justyna wyglądają niepozornie. Ale to mylne wrażenie. - Funkcjonariuszki, tak samo jak oficerowie BOR, przechodzą te same testy z biegania, strzelania i sprawności fizycznej. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Dzięki temu są później bardziej zdeterminowane w pracy i nie odpuszczają - mówi "Super Expressowi" Andrzej Pawlikowski (45 l.), były szef BOR.
Dobrze, że skład ochrony będzie mieszany
Przyszłej szefowej rządu przydzielono dwie funkcjonariuszki 4 lata temu. Kopacz była wtedy ministrem zdrowia, stanęła na czele krucjaty przeciw dopalaczom. - Według wiedzy służb specjalnych istniało zagrożenie dla jej życia i zdrowia, stąd decyzja szefa BOR o przydzieleniu ochrony. Obawiano się zemsty ludzi związanych z branżą dopalaczy - mówi nam wysoko postawiony oficer Biura.
Zobacz też: Ewa Kopacz NIE DOROBIŁA się na polityce. Tłuste lata jeszcze przed nią?
Kopacz będzie chronić jeszcze czterech oficerów Biura
Oprócz dwóch funkcjonariuszek BOR Ewie Kopacz towarzyszy również oficer Biura, który pełni funkcję kierowcy służbowego. Z naszych ustaleń wynika, że cała trójka przeniesie się z ul. Wiejskiej w Al. Ujazdowskie do Kancelarii Premiera. Poza nimi panią premier Kopacz będzie chronić jeszcze czterech oficerów Biura. - To dobrze, że skład ochrony będzie mieszany. O przygotowanie funkcjonariuszek jestem spokojny. Te, które uczestniczą w działaniach ochronnych najważniejszych osób w państwie, muszą 3-4 razy w roku zdawać egzaminy sprawnościowe. Dzięki temu są często twardsze niż inni oficerowie Biura - ocenia były szef BOR Andrzej Pawlikowski.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail