Wywalczył to dla was Mariusz Fras (38 l.), prawnik z Katowic (woj. śląskie), który odmówił zapłacenia 6,50 zł i miał rację. Wygrał przed krakowskim sądem ze Stalexportem Autostrada Małopolska, pobierającym opłaty za przejazd autostradą A4 Kraków - Katowice.
Mecenas Fras jest pierwszym kierowcą, który pokonał bezlitosnego zarządcę remontowanej autostrady.
- Nie zrobiłem tego, żeby zaoszczędzić 6,50 złotego, ale dla dobra społeczeństwa i by szanowano stronę słabszą, jaką jest konsument usług autostradowych - mecenas tłumaczy, dlaczego porwał się na walkę z dużo silniejszym przeciwnikiem. - Nie można pobierać opłat za przejazd drogą, która jest nieustannie remontowana! - mówi z naciskiem.
Gdy 7 września 2007 roku wybrał się autostradą do Krakowa i przez remonty wlókł się w żółwim tempie, powiedział: dość! Na bramce w Brzęczkowicach zapłacił 6,50 zł, ale już w Balicach odmówił. - Trzymali mnie na deszczu dwie godziny i bezczelnie mówili: "Nie zapłacisz, to nie pojedziesz" - wspomina dzień, kiedy się zbuntował.
Przyjechała policja i go spisała. Ruszył dalej, ale wkrótce został oskarżony o wyłudzenie 6,50 zł. Gdy przegrał w pierwszej instancji, odwołał się. Po wielu miesiącach procesowania się zapadł wyrok uniewinniający. Sąd stwierdził, że mec. Fras miał prawo odmówić zapłaty za autostradę, która jest nią tylko z nazwy. To wielki sukces, bo kilkunastu kierowców, którzy przed nim "boksowali się" ze Stalexportem, sromotnie przegrywało. Pierwszym śmiałkiem, który w 2003 r. odmówił zapłacenia haraczu, był Edward Szymański (59 l.), przedsiębiorca z Grodziska Mazowieckiego. W sądzie przegrał. Dopiero teraz katowicki prawnik wyszedł z tarczą ze starcia ze Stalexportem. - Trzeba walczyć o swoje prawa - mówi mec. Fras i zachęca do walki innych.
- Wygrana tego prawnika to najlepsza wiadomość dla nas wszystkich - mówi Jan Magiera (57 l.), kierowca podróżujący A4. - To przecież nie jest autostrada. Ile można w końcu remontować te 66 kilometrów?
Z zarządcą autostrady A4 nie udało się nam wczoraj skontaktować.