W domu w Balikach (woj. podlaskie), w którym doszło do wypadku, Ireneusz C. (69 l.) mieszka razem z synem i synową. Na szczęście, oboje byli wtedy poza budynkiem.
- Kiedy wybuchło, siedziałem sam w pokoiku obok kuchni. Huk był potworny, a ja nie wiedziałem, co się stało - mówi mężczyzna. Wstrząsnęło całą wsią, a dom pana Ireneusza najpierw wybrzuszył się, uniósł do góry i opadł z powrotem na ziemię, ale już bez połowy ścian. W tej samej chwili buchnęły płomienie i ogarnęły gruzowisko.
Patrz też: Pożar w Łodzi. Płoną zbiorniki z rozpuszczalnikiem w hali przy ul. Pomorskiej
W środku tego piekła znalazł się przerażony 69-latek. - Byłem w szoku. Nie pamiętam nawet, jakim cudem udało mi się uciec - wspomina mężczyzna, który z poparzeniami II stopnia twarzy, rąk i tułowia trafił do szpitalu w Kolnie.
- Nie mam pojęcia, co się mogło stać. Może iskra od światła poszła i dlatego wybuchło? - zastanawia się pan Ireneusz. Przyczyny wybuchu badają policyjni eksperci. Najprawdopodobniej eksplodował gaz, który nagromadził się w domu mężczyzny z nieszczelnej instalacji gazowej.