Doświadczeni bywalcy salonów twierdzą, że nieważne, co o tobie piszą, byle tylko nie przekręcili nazwiska. Jest w tym dużo prawdy, przypadek Isabel jest jednak dość specyficzny. Dlaczego? Ponieważ nazwiska nikt nie używa, a inwektywy sypią sie wręcz seriami...
"Bzdet na bzdecie bzdetem bzdeta pogania" - pisze internauta o wdzięcznym pseudonimie "~babcia Frania" i jest to jedna z najbardziej wyważonych opinii, jakie można znaleźć na całej, kilkustronnicowej liście komentarzy.
"ty osmieszasz siebie ale i kazika. dziewucho, kto ci musi to powiedziec, zebys zrozumiala, ze jetes zenada roku? wiesniara co ostentacyjnie tuli sie przez paparazzi do kazika" - pisze "~kolega kazimierza michal"
"Ale ten Kazek nisko upadł pod samą latarnię i kogo tam spotkał?" - wtóruje mu "~obrzydliwość"
"Co ty, (tu pada niecenzuralne słowo), wiesz o miłości?!" - wyzłośliwia się "~Franz Mauer" i tak przez dwie strony. W sumie setki bardziej lub mniej cenzuralnych obelg odmienianych w każdej możliwej formie.
Już po przeczytaniu części można dojść tylko do jednego wniosku: albo Isabel to autentyczny wzór wytrwałości, albo... po prostu nie czyta złotych myśli zamieszczanych systematycznie pod jej cennymi radami.
***
pisownia komentarzy zgodna z oryginałem