Pani Dorota mieszka na ostatnim piętrze komunalnej kamienicy w centrum Łodzi pamiętającej jeszcze czasy "Ziemi obiecanej". W kwietniu tego roku miała udar mózgu. Od tamtej pory jest częściowo sparaliżowana. Nie dość więc, że porusza się z trudem, to jeszcze musi walczyć z deszczem, który przecieka przez dach. - Gdy pada, woda leje się ciurkiem - mówi.
- Dach jest nieszczelny w wielu miejscach. Staram się podstawiać miski, żeby deszcz nie pozalewał mi podłóg, ale to jest walka z wiatrakami. Właściwie całe mieszkanie jest pozalewane. Żeby nie zmoknąć, kobieta musi we własnym mieszkaniu chronić się pod parasolem! Jest też narażona na śmiertelne niebezpieczeństwo - woda może przecież pozalewać instalację elektryczną.
Zobacz: Nie śpię, bo trzymam kredens - KONTYNUACJA
- Wielokrotnie prosiłam administrację o naprawę dachu - opowiada pani Dorota.
- Przychodzili robotnicy, ale naprawiali tylko punktowo. Po następnym deszczu znów przeciekało. Mówią, że na kompleksowy remont dachu nie mają pieniędzy. Jak tak dalej będzie, to utopię się
we własnym mieszkaniu! - żali się kobieta. W sprawie pani Doroty interweniowaliśmy w urzędzie miasta. Grzegorz Gawlik z biura prasowego łódzkiego magistratu obiecał, że znajdą się pieniądze na remont, i to wkrótce. Oby tak było!