"Super Express": - Wczoraj znany włoski publicysta, Alvise Armellini, w wywiadzie dla naszego dziennika powiedział, że Donald Tusk i Silvio Berlusconi dobili politycznego targu - w zamian za głosy Polaków dla Mario Mauro jako szefa PE Włosi poprą Włodzimierza Cimoszewicza na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy. W ten sposób, polskimi i włoskimi rękoma, została utrącona kandydatura Jerzego Buzka.
Jacek Saryusz-Wolski: - To jest teza, którą lansują media włoskie. Sugerują to również zawoalowane wypowiedzi premiera Berlusconiego. Natomiast Platforma nie czyniła i nie czyni rozróżnień pomiędzy poparciem dla Jerzego Buzka i Włodzimierza Cimoszewicza - popiera obie kandydatury.
- W takim razie skąd się biorą takie spekulacje?
- Trzeba to widzieć w kontekście kampanii do Europarlamentu. Trudno sobie wyobrazić, aby Popolo della Liberta - Lud Wolności - czyli nowa partia Berlusconiego, nie popierała własnego kandydata Mario Mauro.
- Ale premier Berlusconi potwierdził istnienie targu.
- Jeżeli przypomnimy sobie enuncjacje obu premierów - Berlusconiego i Tuska, którzy są jednocześnie przywódcami partii rządzących, w takim charakterze spotkali się w Warszawie na kongresie europejskiej chadecji, to konkluzja jest taka, że obaj pozostali przy swoim zdaniu, że żaden drugiemu nie ustąpił. Tyle wynika z dyplomatycznego stwierdzenia o przyjaznej rywalizacji.
- Tyle tylko, że włoski kandydat ma większe szanse, bo Włosi będą mieli więcej deputowanych w Europejskiej Partii Ludowej niż Polacy.
- Włosi w EPL są ważnym czynnikiem, ale nie rozstrzygającym. Według symulacji, po wyborach mają być drugą pod względem liczebności grupą narodową, a Polacy trzecią. Ale w chadecji eurodeputowanych będzie w sumie ok. 250, a Włochów ok. 30 i Włosi nie przechylają szali ani w jedną, ani w drugą stronę.
- Może dla nas lepiej byłoby jednak uniknąć kontrowersji i popierać jednego kandydata - albo Jerzego Buzka do PE, albo Włodzimierza Cimoszewicza do Rady Europy?
- O Cimoszewiczu nie wypowiem się, bo nie śledzę spraw związanych z Radą Europy. Jeżeli chodzi o Parlament Europejski, obaj kandydaci - Mauro i Buzek - mają szanse. Szanse naszego premiera oceniam jednak jako większe. Jest faworytem w tym wyścigu, ale to nie oznacza, że sprawa jest przesądzona - to się rozstrzygnie po wyborach. Wszyscy uzależniają ostateczne stanowiska od tego, jaka będzie liczebność poszczególnych delegacji narodowych wewnątrz frakcji. Potem prawdopodobnie będzie jeszcze podział kadencji PE na dwie połówki - socjalistyczną i chadecką. Kiedy wszystkie partie się policzą, będziemy prowadzić negocjacje - kto trafi do władz frakcji, kto do władz parlamentu. To jest kilkadziesiąt stanowisk, gra na wielu szachownicach.
Jacek Saryusz-Wolski
Wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego, PO