Jeszcze osiem lat temu Jakub był roześmianym dzieckiem. Wszystko zmieniło się jednak w dniu tragedii. Pożar mieszkania, z którego chłopiec ledwo uszedł z życiem, nie oszczędził jego ojca Jacka (†30 l.). Kubuś przeżył dzięki bohaterskiemu tacie, ale stracił lewą nogę.
Dziś razem z matką żyją skromnie w jednej z warszawskich kamienic na Pradze-Północ. Pani Izabela starała się ulżyć synowi w cierpieniu i zwracała się do Narodowego Funduszu Zdrowia o przyznanie jej synowi protezy kosztującej około 20 tys. zł. Dzięki niej chłopiec mógłby w miarę normalnie funkcjonować. Ale od urzędników NFZ usłyszała, że państwo refunduje zaledwie mały ułamek tej kwoty. Zdecydowało o tym Ministerstwo Zdrowia. Zapytaliśmy Bartosza Arłukowicza (42 l.) o kwotę refundacji protezy. - Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje pacjentom protezy kończyn dolnych (skórzane albo z tworzywa sztucznego, ze stawem skokowym albo bez) do kwoty limitu, która wynosi obecnie 780 zł - mówi Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu zdrowia.
Przeczytaj: SZOK! Lekarz rodzinny przestał leczyć, bo NFZ nie daje pieniędzy
Dla pani Izabeli tak niska kwota to kropla w morzu potrzeb. - Czuję się, jakby państwa w ogóle nie było. Zostaliśmy sami z tragedią i bólem, jakie Kubę i mnie spotkały. Ciężko jest mi żyć z myślą, że syn będzie musiał cierpieć do końca życia - żali się pani Izabela.
Oburzony historią niepełnosprawnego chłopca jest działacz społeczny Piotr Ikonowicz (57 l.). - W tym przypadku mamy do czynienia z totalną znieczulicą państwa - mówi.