Chłopczyk urodził się ze skomplikowaną wadą serca. Operacja polegająca na załataniu trzech wielkich dziur w jego malutkim serduszku udała się. Jednak aby żyć, malec nadal musi być podłączany do różnych urządzeń medycznych.
Mimo to pani Katarzyna i jej mąż Adam (43 l.) zdecydowali się samodzielnie opiekować synkiem w swoim domu. Zaciągnęli kredyt na zakup potrzebnej specjalistycznej aparatury, bez której fachowa opieka nad chorym dzieckiem nie byłaby możliwa.
Państwo Rymaszewscy radzili sobie do momentu, kiedy pan Adam dostał w pracy... 300 zł podwyżki: - Nagle się okazało, że wypadłem z "widełek" i zarabiam za dużo. Moja żona straciła przez to 800 zł zasiłku. Dla nas to katastrofa! - opowiada wzburzony. Na leczenie Mateuszka co miesiąc idzie co najmniej dwa tysiące złotych. Oprócz tego trzeba utrzymać siebie i dwoje starszych dzieci - Ewelinę (18 l.) i Przemka (15 l.).
Pani Katarzyna i jej mąż otoczyli swojego małego synka miłością oraz czułą i profesjonalną opieką. - Jesteśmy przekonani, że tylko wśród bliskich Mateuszek ma szansę na wyzdrowienie i normalne życie. Niestety, nie stać nas na leczenie synka w domu - mówi zapłakana mama chorego chłopczyka.
Państwo Rymaszewscy nie poddają się. Założyli Fundację "Mateuszek" Chcemy Oddychać i proszą ludzi dobrej woli o pomoc. Oto numer konta: 25 1020 1332 0000 1402 0376 9551