Tygodnik "Wprost" opublikował "Alfabet Jadwigi Kaczyńskej". Poza uwagami na temat polityki krajowej i zagranicznej znajduje się w nim wiele szczegółów z życia rodzinnego. Pani Jadwiga m.in. sięga pamięcią do swoich dziadków, po których jej synowie odziedziczyli poczucie humoru.
Pamiętam, że gdy byłam mała, mieliśmy w Starachowicach psa Wilusia. Kiedyś pewna pani przyszła oskarżyć nas, że wołając tak na psa, uchybiamy godności jej syna, któremu tak samo na imię. Dziadziuś Adam poprosił tę panią do siebie i powiedział jej: „Rzeczywiście może pani powinna wnieść skargę, może trzeba będziezadośćuczynić pieniędzmi... No, ale co my możemy zrobić? Pies nie chce tego zrozumieć. Mówimy do niego, że nie wypada mu reagować na Wiluś, a on nic…". Moi synowie poczucie humoru mają po moich dziadkach - Janku i Adamie. I przede wszystkim po moim tacie, czyli Aleksandrze Jasiewiczu.
Sensacją jest natomiast to, co Jadwiga Kaczyńska mówi o życiu prywatnym swojego syna Jarosława. Były premier zawsze unikał wypowiedzi na takie tematy. Tymczasem pani Jadwiga zdradza, kto tak naprawdę zawładnął sercem szefa PiS.
"Czy Jarek się ożeni, czy nie?" – rozmawiałyśmy często z siostrą. A on tylko się śmiał. I do dziś się śmieje, a ja już teraz robię to razem z nim (...) Kiedyś bardzo chciałam, żeby założył rodzinę, ciągle śniły mi się suknie ślubne. Miałam nawet wrażenie, że była taka pani... Ale nie pewna posłanka, o której pisały media, tylko pani muzykolog. Prawda była zupełnie inna, niż opisywała to prasa.