"Super Express": - Dlaczego Rosja zabrała czarne skrzynki?
Michał Fiszer: - Bo jest to zgodne z międzynarodową konwencją. Śledztwo jest międzynarodowe, urządzenia samolotu wspólnie badają eksperci z obydwu krajów.
- Czy w zapisach z czarnych skrzynek może być coś kompromitującego?
- Raczej nie. Piloci są kulturalnymi ludźmi, nie prowadzą ze sobą takich rozmów jak politycy z biznesmenami przy wódce. Poza tym wszyscy zdają sobie sprawę, że są nagrywani. Niekonwencjonalne zachowania mogę sobie wyobrazić w ostatnich sekundach przed tragedią - gdy człowiek wie, że zaraz zginie. Ale przecież to zrozumiałe.
Dla wyjaśnienia przyczyn wypadku o wiele ważniejsze są zapisy parametrów lotu i stanu pracy urządzeń - one znajdują się na dwóch pozostałych rejestratorach, którymi media się nie interesują. Jeden rejestrator był badany w Rosji - on rejestrował parametry lotu. A drugi w Polsce - on rejestrował parametry lotu i parametry pracy urządzeń. Wszyscy mówią: chcemy poznać zapisy czarnych skrzynek! A tak naprawdę mają na myśli zapisy tylko jednego rejestratora - rejestratora rozmów w kabinie. Tak jakby nikogo nie interesowały przyczyny wypadku, tylko to, czy były naciski na pilotów, czy ich nie było. Nie szukajcie sensacji, szukajcie prawdy!
- Czy takie rejestratory można poddać manipulacji?
- Nie sądzę. Zwłaszcza że jeden był badany w Rosji, a drugi w Polsce. Gdyby ich zapisy znacznie się różniły, byłoby to bardzo podejrzane.
- Skąd opieszałość w badaniach? Kiedy puzzle ułożą się w spójny obraz?
- Opieszałość? To w oczach laika. Nie minęły jeszcze dwa miesiące od katastrofy. Przecież to nie są proste sprawy, zaangażowanych w to jest mnóstwo specjalistów. I takie badania mają jedną wyraźną cechę: trwają bardzo długo.
Mjr rez. dr Michał Fiszer
Wykładowca Collegium Civitas, zastępca red. nacz. miesięcznika "Lotnictwo"