- Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić z samochód to trzeba ślepego snajpera - mówił Komorowski w radiowej Jedynce. Komorowski ocenił, że incydent będzie miał negatywny wpływ na stosunki polsko-rosyjskie.
Według marszałka Sejmu, to, co się stało, stawia w niewygodnej sytuacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polską dyplomację i wywołuje szereg pytań, m.in. o zabezpieczenie prezydenckiego konwoju i wjazd w niebezpieczną strefę.
Za dziwne Komorowski uznał wysłanie autobusu z dziennikarzami na początek kolumny i brak oficerów przy polskim prezydencie.
- W sytuacji zagrożenia prezydent jest natychmiast wciskany do samochodu i on odjeżdża, albo zasłania go oficer ochrony, a tu widzieliśmy obrazki, gdzie obaj prezydenci stoją, rozmawiają, zdaje się, że jeden się uśmiecha. To rodzi wiele znaków zapytania - stwierdził marszałek.