- Prędzej w diabła uwierzę niż w to, że jedno moje dziecko zabiło drugie - mówi pani Halina. - To prawda, czasami między synami dochodziło do pyskówki, ale nic więcej. Jak to w rodzinie - twierdzi kobieta. Co się stało feralnego dnia? Jak mogło dojść do tej potwornej zbrodni? To wyjaśnia policyjne śledztwo. - Zabezpieczyliśmy nóż, prawdopodobnie to narzędzie zbrodni. Wszystko wskazuje na to, ciało zabitego mogło zostać przeniesione - mówi Łukasz Czyż z Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu.
Innymi słowy Paweł M. mógł zostać zadźgany w domu, a potem jego ciało wywleczono na zewnątrz i porzucono obok stodoły. Świadczą o tym ślady krwi na kołdrze w łóżku i krople krwi prowadzące z chałupy na podwórko. Pytanie tylko dlaczego Paweł zginął?
- Głowę dam sobie uciąć, że moje dziecko nie ma nic wspólnego z tą zbrodnią - zarzeka się Halina Mucha.