Nie wolno nam uciekać od prawdy

2009-03-02 6:00

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński podczas obchodów 65. rocznicy pacyfikacji Huty Pieniackiej

W tym pustym miejscu, gdzie się spotykamy, przez stulecia kwitło życie. Hutę Pieniacką zamieszkiwali niemal wyłącznie Polacy, ale na co dzień spotykali oni swoich sąsiadów narodowości ukraińskiej, żydowskiej, ormiańskiej z okolicznych wsi i miasteczek. Ta wieloetniczna społeczność została zniszczona - podzielona i skłócona, po części wysiedlona, po części zaś wymordowana - w latach czterdziestych ubiegłego wieku.

Spośród tysiąca Polaków z Huty Pieniackiej przeżyli jedynie nieliczni, kilkadziesiąt osób. Wszyscy pozostali: mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci - całe rodziny padły ofiarą mordu. Ta tragedia, podobnie jak cała rzeź wołyńska z lat 1943-1944, nie wydarzyłaby się bez przyzwolenia i inspiracji ze strony sił trzecich - dwóch zbrodniczych totalitaryzmów. W połowie XX wieku Europa Środkowa i Wschodnia, wszystkie tutejsze narody - tak sobie bliskie więziami tradycji i współistnienia, wspaniałym wspólnym dziedzictwem kultury - wciągnięte zostały przemocą w tryby zbrodniczej machiny sowieckiego komunizmu i niemieckiego nazizmu. Hitler i Stalin pragnęli władać tymi ziemiami niepodzielnie i w tym celu postępowali zgodnie z odwieczną zasadą imperialną divide et impera - "dziel i rządź". Za pomocą propagandy, kłamstw i manipulacji zdołali wzmóc wzajemne animozje i nastawić wrogo do siebie Polaków, Litwinów, Łotyszy, Białorusinów, Ukraińców i Żydów. W efekcie prowokacji zniewolone narody występowały zbrojnie nie przeciw ciemiężcom, lecz przeciw innym okupowanym.

Pamiętając o tych politycznych okolicznościach, nie możemy jednak tracić z oczu, iż wydarzenia z 28 lutego 1944 roku były przede wszystkim niewyobrażalną tragedią dla wszystkich osób, które straciły wówczas najbliższych: dzieci, rodziców, przyjaciół. Wymordowanie około tysiąca mieszkańców Huty Pieniackiej było też traumatycznym doświadczeniem dla całej społeczności tego regionu. Wobec takiego okrucieństwa, wobec ogromu bólu i śmierci nic nie mogło już pozostać jak dawniej.

Zbrodnia, której tutaj dokonano, na dziesięciolecia zerwała nić zaufania i solidarności pomiędzy Polakami a Ukraińcami. Choć władza komunistyczna w obu naszych krajach dokładała starań, abyśmy o tamtych wydarzeniach nie wiedzieli, pamięć o nich przetrwała. Nie wolno nam dzisiaj od niej uciekać ani zamykać na nią oczu. Wierzymy wszak, że - jak uczy ewangelia - prawda nas wyzwoli.

Stajemy teraz wspólnie na ziemi, która wchłonęła krew niewinnych ludzi. Ale stajemy pod krzyżem, który oznacza nie tylko miejsce spoczywania zmarłych. Nasza obecność tutaj oznacza kolejny krok na drodze pojednania między naszymi narodami. Po Porycku na Wołyniu i Pawłokomie na Podkarpaciu, po 60. rocznicy Akcji "Wisła", gromadzimy się tutaj, aby - w pierwszym rzędzie - uczcić pamięć pomordowanych. Aby razem zmówić ekumeniczne modlitwy za spokój dusz zmarłych oraz zgodę i pokój wśród żyjących. Gromadzimy się też, by głośno powiedzieć, że taka tragedia nigdy już nie może się powtórzyć; że nigdy już my, Polacy i Ukraińcy, nie staniemy przeciwko sobie; że wszyscy pragniemy wspólnie budować lepszą, bezpieczną przyszłość dla obu naszych narodów.

Z pewnością na terytoriach obu naszych krajów istnieje jeszcze wiele nieznanych, zapomnianych mogił. W latach powojennych władze komunistyczne nie pozwalały o nich mówić, zabraniały nawet stawiać krzyży nad grobami. Dzisiaj powoli nadrabiamy tamte zaległości, upamiętniając naszych rodaków i przodków tak godnie, jak zasługuje na to każdy człowiek. Chcemy też przywracać prawdę o ich tragicznym losie, dlatego wspólnie z Panem Prezydentem (Wiktorem Juszczenką - red.) uczestniczyliśmy w obchodach 75. rocznicy Wielkiego Głodu na Ukrainie i z tego samego powodu także teraz występujemy przeciw zakłamywaniu i fałszowaniu historii.

Dzieje naszych narodów zawierają wiele doniosłych wydarzeń, ale prawdziwa przyjaźń wymaga mówienia całej prawdy, także tej najtrudniejszej i najboleśniejszej. Budowanie strategicznego partnerstwa pomiędzy naszymi krajami wymaga powściągliwego i rzetelnego spojrzenia na przeszłość, aby błędy, które kiedyś popełniliśmy, nie powtórzyły się. Polskę i Ukrainę łączą obecnie wzorowe, dobrosąsiedzkie stosunki. Również nasze społeczeństwa coraz lepiej się poznają. Stanowi to dowód ogromnego postępu we wzajemnych relacjach, jaki dokonał się w ciągu zaledwie kilkunastu lat. Zbliża się zatem i czas, kiedy na gruncie osiągniętego porozumienia będziemy mogli podjąć także tematy budzące kontrowersje; kiedy spróbujemy wspólnie ustalić i wyjaśnić prawdę o tragedii, której jeden z aktów rozegrał się tutaj, w Hucie Pieniackiej.

Dzieło to winniśmy podjąć z myślą o młodym pokoleniu obywateli naszych krajów, które będzie kontynuować budowę wolnej Polski, wolnej Ukrainy, wolnej Europy. Winniśmy pokazać, że w imię solidarności, pokoju i przyjaźni razem możemy przezwyciężyć każde zło dzielące nas w przeszłości. Nieśmy - Polacy i Ukraińcy - to dziedzictwo w przyszłość, odnajdując w sobie to, co najlepsze. Umiejmy - z miłosierdziem i odwagą - wspólnie modlić się do Boga słowami tej najgłębszej modlitwy: "Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Obszerne fragmenty przemówienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas obchodów 65. rocznicy pacyfikacji Huty Pieniackiej 28 lutego 2009 r.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki