Oto jak wyglądają bezduszni urzędnicy. Gdy na spotkaniu władz miasta z mieszkańcami schorowany starszy mężczyzna klęczał przed nimi błagając o litość, odwracali wzrok. Udawali, że go nie widzą, a prezydent Zbigniew Dychto (62 l.) uśmiechał się tylko głupkowato. Dla bezdusznych urzędasów pan Aleksander to tylko natrętny petent, którego trzeba jak naszybciej eksmitować z domu.
Sala gimnastyczna Szkoły Podstawowej nr 5 w Pabianicach. Prezydent i jego zastępcy spotykają się z mieszkańcami. Na jednym z krzeseł siedzi Aleksander Bartoszek. W końcu wstaje. Podchodzi do prezydenta i pada na kolana. Rozpaczliwie opowiada o swoim dramacie. - Panie prezydencie. Niech pan cofnie eksmisję! Błagam - mówi. Urzędnicy są jednak niewzruszeni.
Aleksander Bartoszek dostał wyrok sądu, zgodnie z którym musi się wyprowadzić z mieszkania. Władze miasta dają mu mniejsze mieszkanie, ale on nie chce się przeprowadzić. Chce dożyć ostatnich swych dni właśnie w tym domu. Bartoszek popadł w długi i nie płacił regularnie czynszu. Gdy dwa lata temu zapadł wyrok o eksmisję, cały jego świat runął w gruzach. Mimo to nie poddawał się. Zdesperowany zabarykadował się we własnym mieszkaniu i mówi, że tylko siłą go wezmą.