Przypomnijmy. Wczoraj "Super Express" opisał skandaliczne zachowanie dyrektora szpitala w Piotrkowie Trybunalskim. Najpierw nasz dziennikarz jako zwykły pacjent chciał zapisać się w tej placówce na rezonans magnetyczny kolana. Termin wyznaczono mu na początek grudnia. Później zadzwoniliśmy bezpośrednio do dyrektora i podając się za asystenta biskupa, spróbowaliśmy załatwić to samo badanie dla nieistniejącej siostrzenicy księdza w możliwie najbliższym terminie. Okazało się, że dyrektor wyznaczył je już na 6 lutego, czyli trzy dni po naszej rozmowie.
Wczoraj odwiedziliśmy go w szpitalu, ale ku naszemu zdumieniu... wszystkiego się wyparł. - Nie można u mnie niczego załatwić po znajomości - powiedział na wstępie.
Zacytowaliśmy więc dyrektorowi jego rozmowę z rzekomym asystentem biskupa, podczas której ewidentnie załatwił wizytę dla "siostrzenicy" księdza. - Myślę, że nie ma pan racji - odparł.
- W czym? - zapytaliśmy zdumieni,
- Pozwoli pan, że zachowam to dla siebie - odpowiedział dyrektor. - Chętnie wysłucham pana wersji - dopytywaliśmy.
- Ja nie mam swojej wersji. Nie złamałem żadnego przepisu i nie zrobiłem żadnego wyjątku - przekonywał bez żenady!
- Czy przeprosi pan za swoje zachowanie pacjentów, którzy czekają w kolejkach długimi miesiącami? - dopytywaliśmy. - Dziękuję, to wszystko z mojej strony - odburknął.
Zobacz: Samolot runął do rzeki! Znaleziono czarne skrzynki! NOWE FAKTY [WIDEO i ZDJĘCIA]
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail