Dziewczynka nieraz tam chodziła, ale tym razem zamiast wrócić do domu, została porwana sprzed sklepu. Teraz dziecko może zostać odebrane rodzicom i umieszczone w domu dziecka. - Nie zabierajcie nam dzieci! - rozpaczają rodzice.
Nikola Szukiel (3 l.) z Białegostoku wyszła sama do sklepu po loda, a trafiła na całą noc do pijackiej meliny należącej do Jerzego D. (46 l.). Przyprowadził ją tam bezdomny Adam J. (52 l.). Na szczęście, po 12 godzinach policyjnych poszukiwań, Nikola została odnaleziona. Cała i zdrowa przebywa teraz na obserwacji w szpitalu.
To jednak nie koniec tragedii! Artur Szukiel (38 l.) i Dorota Czesnowska (44 l.), rodzice dziecka, umierają ze strachu o dalszy los odnalezionej córki oraz trojga jej rodzeństwa - Filipa (5 l.), Karolinki (6 l.) i Marcina (9 l.)! Matka dzieci - choć sąd nie podjął w tej sprawie jeszcze żadnej decyzji! - usłyszała przez telefon od lekarza zajmującego się Nikolą, że dziewczynka po wypisaniu ze szpitala trafi... do placówki opiekuńczej!
- Nie róbcie tego! My tego nie przeżyjemy! - apeluje roztrzęsiony pan Artur.
- To wcale nie było nasze zaniedbanie, tylko chwila nieuwagi, że trafiła na tę przeklętą melinę! My naprawdę jesteśmy dobrymi rodzicami - zapewnia. Mężczyzna nie widzi nic złego w tym, że pozwolił 3-letniej córce pójść samej do osiedlowego sklepu po loda. - To tylko 30 metrów - broni się i mówi, że jego córka jest mądrą i rezolutną dziewczynką. Sytuacja rodziców Nikoli nie jest jednak wesoła. Od lat nie potrafią przerwać duszącej ich pętli życiowych niepowodzeń. Nie mają pracy. Tułają się po wynajętych mieszkaniach. Żyją dzięki pomocy dobrych ludzi i zasiłkom. A teraz, 16 czerwca Sąd Rodzinny zdecyduje o przyszłości Nikoli.