Toruń: Nie zamykajcie mojej żony nożowniczki!

2010-08-25 18:00

Jan Kruszyński (53 l.) trafił do szpitala z nożem pod łopatką. Lekarzom udało się go uratować. Pan Jan apeluje jednak do stróżów prawa, żeby nie wymierzali kary jego żonie, choć to ona wbiła mu nóż po samą rękojeść.

Pan Jan leży na oddziale chirurgicznym Szpitala Wojewódzkiego w Toruniu. Jest podłączony do specjalistycznej aparatury. Kilka godzin temu przeszedł poważną operację. Lekarze z trudem uratowali mu życie. Mimo bólu mężczyzna nie chce oskarżać swojej porywczej małżonki.

- Proszę, nie zamykajcie mi żony! Trochę Grażynę jeszcze kocham. Nie będę zeznawał przeciwko niej - tak pan Jan, za pośrednictwem "Super Expressu", apeluje do organów ścigania. Jan Kruszyński ze swoją wybranką Grażyną stanął przed ołtarzem 32 lata temu. W ich małżeństwie więcej było ciernistych krzewów niż płatków róż. Małżonkowie mieszkają w niewielkim domku na obrzeżach Torunia. Przez ostatnie dni wspólnie robili zapasy na zimę. W sobotę i niedzielę kisili ogórki. Pomiędzy nimi doszło jednak do utarczki z powodu braku soli.

Kobieta miała za złe mężowi, że choć był w sklepie, to soli kupił za mało. Wybuchła kłótnia, która rozsierdziła porywczą małżonkę. W furii chwyciła za nóż.- To, co się stało, to jej wina. Niczemu nie zawiniłem, a ona wbiła mi nóż po rękojeść - wyznaje nam pan Jan. - Ale nie mam do niej pretensji. Bo to w końcu żona - dodaje zrezygnowany. Policjanci jeszcze w niedzielę zatrzymali Grażynę K. (51 l.).

- Kobiecie został postawiony zarzut usiłowania zabójstwa. Kodeks karny przewiduje za to karę dożywotniego pozbawienia wolności. Dzisiaj sąd aresztował ją na trzy miesiące - mówi aspirant Artur Rzepka z biura prasowego toruńskiej policji.

Ta wiadomość załamała poranionego pana Jana. - Niech ona nie siedzi za kratkami, bo jak ja będę sam, to kto mi zakisi ogórków na zimę? - pyta, a łzy kręcą mu się w oczach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają