- Nie żyje mój wnuk i na razie tylko tyle mogę powiedzieć – wydusił z siebie zrozpaczony dziadek Zygmunt Chajzer. Prezenter przerwał pracę na trasie „Lata z radiem”, aby być z rodziną. Gdy doszło do tragedii, Filip przebywał na wakacjach w USA.
- Straciłem moje dziecko. Syna, którego kochałem nad wszystko na świecie. Moje życie właśnie straciło sens. Ten wpis jest ponad moją siłę jak zresztą wszystko od zeszłego tygodnia. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się go kiedyś znaleźć. Teraz nie wiem tylko jeszcze jak. Jestem w bardzo złym stanie. Jest ze mną rodzina i przyjaciele. Z góry bardzo dziękuję za wsparcie, modlitwę, zwykłą dobrą myśl - napisał wczoraj na portalu społecznościowym Filip Chajzer.
Do tragedii doszło w czwartek na trasie z Warszawy do Gdańska. Samochód, który prowadził dziadek chłopca, a teść Filipa Chajzera, uderzył w stojącą na poboczu naczepę ciężarówki. Maks zginął, kierowca trafił do szpitala. Na razie nie są znane szczegóły wypadku.
Maks był dzieckiem Filipa Chajzera i jego byłej żony Julii. W 2013 roku Filip odszedł od mamy chłopca, a rok później rozpoczęła się jego rozprawa rozwodowa. Chłopiec mieszkał na stałe z mamą w Warszawie.
Zobacz: Chajzer kontra Piróg. Dziennikarz nabija się z tancerza!