Przed starciem z Lechią Gdańsk nikt przy Cichej nie dopuszczał myśli, że Niebiescy mogą stracić u siebie punkty z beniaminkiem. Tym bardziej, że 19 lat temu Lechia zrzuciła chorzowian do drugiej ligi. Podopieczni Duszana Radolsky'ego jednak nie zawiedli. W inauguracyjnym meczu przed własną publicznością, dzięki trafieniom Martina Fabusa i Marcina Zająca, pokonali gdańszczan 2:1. Honorowego gola dla Lechii zdobył w 60. minucie Andrzej Rybski.
Debiutujący przed chorzowską publicznością Marcin Zając (33 l.) nie krył radości z udanego występu w meczu przeciwko Lechii. - Lepszego debiutu przed kibicami nowego klubu nie mogłem sobie wymarzyć! - powiedział po spotkaniu uradowany Marcin. - Strzeliłem gola, a Ruch wygrał pierwszy mecz u siebie. Wykorzystałem swoją szybkość, uciekłem obrońcom i uderzyłem płasko po ziemi. Piłkarze z Gdańska parę razy "zaszli nam za skórę", ale wytrzymaliśmy ich kanonadę w końcówce. Całej drużynie należą się gratulacje. Trzy punkty zostają w Chorzowie i to cieszy najbardziej! - dodał Zając.
Decydujące trafienie w 66. minucie dołożył Martin Fabus (32 l.), którego przed rzutem rożnym miał już zastąpić Piotr Ćwielong. Jednak Słowak sprężył się i po jego strzale głową Niebiescy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali juz do końca. Trener Ruchu Duszan Radolsky nie miał innego wyjścia i wycofał zmianę. - Nic mi o tym nie wiadomo, żebym miał zejść z boiska przed tym rogiem - śmiał się Martin. - Cieszę się, że udało mi się strzelić gola, który dał nam zwycięstwo. Lechia w meczu z nami udowodniła, że jest solidną ekipą. Zwycięstwo nie przyszło łatwo - dodał Fabus.